Skąd nagle pomysł na Montreal? Przyznam, że na początku nie planowałem wizyty w Kanadzie. Kilka tygodni temu dowiedziałem się, że mój bliski kolega, którego miałem odwiedzić w Waszyngtonie, musiał przeprowadzić się właśnie do Montrealu. Szkoda by było zmarnowac okazję i w ogóle się nie spotkać. Szybka decyzja, zakup biletów w liniach Greyhound i krótki, 2-dniowy wyjazd zaklepany :)
Wyjazd z Nowego Jorku mam o 22:00. Na dworcu zjawiam się około godziny i 45 minut przed odjazdem. Przy moim peronie kilka osób. Wszyscy rozmawiają po francusku. Montreal to największe miasto francuskojęzycznej prowincji Quebec. Dochodzi 22:00, pasażerowie proszeni są na pokład. Zajęte jest okolo 50% miejsc. Jakby tego komfortu jeszcze było mało (2 siedzenia lotnicze dla mnie), to jeszcze w autobusie dostępne jest łącze internetowe wi-fi, a nawet wtyczki zasilające notebooki! Planowany czas przyjazdu do Montrealu - 5:20 nad ranem. Podóż zlatuje na pisaniu bloga z podróży i na spaniu. Jedziemy przez Albany (tam 30 minutowa przerwa). Na jakieś 45 minut przed Montrealem dojeżdżamy do granicy kanadyjskiej. Pojawia się dreszczyk emocji znajomy z Newark... Jakby tego było mało, kierowca rzuca żart: "Szanowni państwo, dojeżdżamy do kanadyjskiej granicy, albo raczej kanadyjskiej loterii! Loteria - bo zawsze na kogoś padnie i z kimś musimy się pożegnać bo nie zostanie wpuszczony do Kanady...". Jakoś nie za bardzo mi było do śmiechu ;) Na szczęście rozmowa z celnikiem przebiegła gaładko, a po chwili miałem kanadyjski stempelek w paszporcie. Pytania dotyczyły głównie tego czym się zajmuję i na jak długo przyjeżdżam do Kanady. Po niecałej godzinie jestem na dworcu autobusowym Berry Uquam w samym centrum Montrealu. Jest jeszcze zupełnie ciemno. Szybko odnajduję czekającego mna mnie kolegę. Nie widzieliśmy się od 5 lat! Na mój przyjazd specjalnie wypożyczył samochód, żebyśmy mogli więcej razem zobaczyć. Jak się później okazało, to był strzał w dziesiątkę. Montreal to olbrzymie miasto jeśli chodzi o powierzchnię. Z centrum do miejsca w którym mieszka mój gospodarz samochodem jechaliśmy jakieś 25 minut. Później się dowiedziałem, że to cały czas centrum miasta! Do innych dzielnic trzeba jechać nawet do godziny (bez korka!).
Powiem tak, Montreal to nie jest Mekka dla turystów. Nie ma tu imponujących zabytków, pałaców czy muzeów. Co go wyróżnia? Przede wszystkim europejskość. Montreal to drugie największe na świecie (po Paryżu) francuskojęzyczne miasto. Liczba mieszkańców całego obszaru miejskiego to niemal 4 mln. Dla około 60% francuski to pierwszy język. Co ciekawe, pozostałe 40% jakby nie było zauważane przez władze miejskie. Napisów po angielsku prawie nigdzie nie uświadczysz...
Nazwa miasta pochodzi od Królewskiego Wzgórza (Mont Royal) wokół którego powstało miasto. Mont Royal to też nazwa jednej z ciekawszych ulic w centrum miasta z wieloma knajpkami i małymi sklepikami. Tego dnia robimy objazd samochodem po mieście. Ścisłe centrum to gąszcz wieżowców. Oczywiście to już zupełnie inna bajka niż to co było w Nowym Jorku ;).
W Montrealu zostaję na jedną noc. Następnego dnia korzystamy już z komunikacji miejskiej. W mieście funkcjonuje dobrze rozwinięta siec metra i autobusów. Całodniowy karnet kosztuje 8 dolarów kanadyjskich - około 22 PLN. Odwiedzamy "święte miejsce" Kanadyjczyków - stadion drużyny hokejowej Montreal Canadians. Hokej to niemalże religia w Kanadzie.
Autobus z powrotem do Nowego Jorku mam tuż przed północą. Tym razem wszystkie miejsca zajęte. Internet nie działa więc pozostaje tylko spanie :) Na granicy amerykańskiej bez problemu. Pytania o dziwo dotyczą głównie mojego pobytu w Montrealu. Na szczęście nie było konieczne wypełnainie formularzy celnych tak jak na Newark. Około 7 rano znowu jestem w Nowym Jorku.
komentarze
- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres