Rosyjskie linie lotnicze zawsze kojarzyły mi się z opowieściami o starych, zadymionych od papierosów Tupolewach i Iłuszynach, czy o wielogodzinnym koczowaniu na lotnisku w oczekiwaniu na opóźniony samolot. Czasy się jednak zmieniły. I to bardzo! Poczytałem Wasze opinie o Aeroflocie, kupiłem bilet i właśnie wylądowałem w Pekinie! Jak się lata po rosyjsku? Haraszo! :) Zapraszam na pierwszy odcinek relacji.
Niektórzy dziwili się mojemu wyborowi. Chiny? To nie jest kierunek przyjazny taniemu lataniu. Nie uświadczysz tu lotów za 30 PLN czy 10 USD którymi rozpieszczają nas linie z Europy i Azji Południowo-Wschodniej. Skąd więc taka decyzja? Chiny znam z telewizji, prasy, zdjęć, rozmów. Znam wielu Chińczyków. To fascynujący kraj szczególnie w ostatnich latach, kiedy przeżywa niesamowity boom gospodarczy. Niedawno natknąłem się na zdjęcie - panoramę miasta Chongqing. Przez pierwsze kilka chwil byłem przekonany że patrzę na Manhattan! Przyglądam się bliżej, i rzeka Hudson okazuje się rzeką Jangcy, a te wieżowce to nie Empire State Building, czy Bank of America, ale olbrzymie biurowce chińskich firm, które jeden za drugim wyrosły tu w ostatnich latach. Musiałem więc to wszystko zobaczyć na własne oczy. Tysiąclecia historii i kultury mieszające się z super-nowoczesną infrastrukturą XXI wieku, a do tego ustrój polityczny nam raczej kojarzący się z latami zacofania. Niezwykła mieszanka, prawda?
Na Okeciu jestem trochę ponad dwie godziny przed planowanym wylotem. Na tablicy odlotów Aeroflot - Moskwa - 11:10. Ufff bez opóźnienia. W Moskwie mam mieć dwie godziny na przesiadkę, tak więc w razie opóźnienia zapas wcale nie jest taki duży. Małe zakupy w strefie wolnocłowej, kontrola paszportowa i już jestem pod bramką. Na płycie lotniska, przy rękawie stoi srebrny Airbus A320 Aeroflotu. Wygląda jakby dopiero co opuścił fabrykę.
Boarding rozpoczyna się z kilkunastominutowym opóźnieniem, ale przebiega bardzo szybko i sprawnie. Wnętrze samolotu, podobnie jak z zewnątrz, nowoczesne i przyjemne. Około 80-90% miejsc zajętych w klasie ekonomicznej. Chyba każdemu kto dość często lata trafiła się sytuacja, że usiadła przy nim wyjątkowo "duża" osoba, która siłą rzeczy zajmuje również część naszego miejsca. Mi się trafiło akurat dzisiaj :) Na szczęście to tylko 2-godzinny lot.
Tuż po osiągnięciu wysokości przelotowej rozpoczyna się serwis pokładowy. Przyzwyczajony do batonika Prince Polo w Locie na tego typu krótkich trasach, z zaskoczeniem i oczywiście zadowoleniem, przyjąłem poczęstunek składający się z dwukrotnie podanych napojów oraz posiłku składającego się z sałatki z kurczakiem, serem i szynką, oraz kromek jasnego i ciemnego chleba z masłem i ciasta na deser.
Plus za jedzenie. Kolejny - za wygodę. Jest naprawdę dużo miejsca na nogi. Jestem dość wysoki, a bez problemu mogę wyprostować nogi pod fotelem przede mną. Za alkohol trzeba dodatkowo zapłacić. Tutaj plus dla LOTu gdzie piwo czy wino jest bezpłatne nawet na krótkich trasach.
Zanim się obejrzałem a pilot ogłasza rozpoczęcie zniżania do lądowania na moskiewskim lotnisku Szeremietiewo. To główna baza Aeroflotu. Samolot szybko parkuje przy rękawie i po kilku minutach jestem w terminalu. Przebiegło to dużo szybciej niż zwykle na Okęciu. Szeremietiewo to bardzo duże lotnisko. Na szczęście Trafiłem do tego samego terminalu, z którego mam wylot do Pekinu. Do boardingu półtorej godziny. Terminal F jest dość ciasny. Sprawia wrażenie, jakby każda wolna przestrzeń wykorzystana została przez kolejny sklep wolnocłowy. Jest ich mnóstwo.
Przy bramce numer 58 dość mało ludzi. Zdecydowana większość to Chińczycy. Jest też spora grupka, która leciała ze mną z Warszawy. Przez okno widać kolejnego nowiutkiego Airbusa. Tym razem szerokokadłubowy A330. Znów bardzo szybki boarding. Na pokładzie mniej niż połowa zajętych miejsc. Wnętrze samolotu przypomina raczej luksusowe linie z Bliskiego Wschodu. Duże ekrany z "rozrywką" na oparciu każdego siedzenia, czysto, ładnie i pachnąco nowością.
Do nas takie standardy na trasach dalekodystansowych dotrą dopiero z Dreamlinerami. Podczas kołowania i startu, na ekranach wyświetla się obraz a kamery pokazującej widok w przód z dziobu samolotu. Jest bardzo wygodnie. Dużo miejsca na nogi i wolne siedzenia obok mnie. Zaraz po starcie pasażerowie otrzymują menu, z kórego mają do wyboru dwa dania jako główny posiłek. Ryba albo kurczak. Wszystko wygląda bardzo apetycznie. Do tego jasny i ciemny chleb, sałatka z plastrami wieprzowiny, serem i szynką, a na deser ciasto czekoladowo-jagodowe. Do tego do wyboru napoje do wyboru m.in. soki, cola, kawa, herbata, białe i czerwone wino. W menu wygląda bardzo dobrze, ale smaki przyznam, że takie sobie. W końcu to "samolotowe jedzenie". System rozrywki nieco uboższy niż testowana niedawno Saudia.
Cały lot ma trwać siedem godzin. To nie wiele jak na Azję wschodnią. Dzięki przesiadce w leżącej prawie po drodze Moskwie, czas całej podróży się skraca. Po około godzinie lotu zachodzi słońce. Światła w kabinie samolotu zostają przygaszone. Lot zlatuje bardzo szybko i bez większych turbulencji. Bardzo dobra opinię o Aeroflocie, trochę przyćmiła dziwna, a właściwie śmieszna sytuacja z końcówki lotu. Załoga pokładowa pomyliła godzinę lądowania. W rozkładzie była 4:45, a załoga myślała że to 5:45. I tak, koło 3:45 szefowa pokładu poinformowała że jeszcze dwie godziny lotu. Wiedziałem że coś jest nie tak, bo na mapie przedstawiającej trasę lotu, samolot właśnie przekraczał granice mongolsko-chińską i był już bardzo blisko celu podróży. Pomyslałem, że może jest kolejka do lądowania w Pekinie i jeszcze sobie pokrążymy. Kiedy 10 minut później (około 50 minut przed rozkładowym lądowaniem) pilot zaczął obniżać lot, załoga chyba zorientowała się, że pomylili godziny. Problem w tym, że trzeba było podać posiłek z gorącymi napojami. Tak szybko biegajacych z wózkami stewardes i stewardów jeszcze nigdy nie widziałem! :) Pilot już dawno zasygnalizował koniecznośc zapięcia pasów do lądowania, a tym czasem załoga pokładowa w biegu podaje sałatkę z wieprzowiną. Z gorących napojów zrezygnowano i przeproszono. Ostatni wózek z zebranymi pojemnikami po jedzeniu przemknął przez korytarz chyba około 5-10 minut przed lądowaniem. Jednak trochę bałaganu jest w tym Aeroflocie.
Gładkie lądowanie o czasie w skąpanym jeszcze w ciemnościach Pekinie. Jedna osoba ze dwa razy klasnęła, ale nikt nie podchwycił. Wygląda na to, że mój lot z Moskwy to pierwsze dzisiaj lądowanie. Hala przylotów kompletnie pusta. Brak kolejki do odprawy paszportowej. Bagaże już krążą na taśmie.
Lotnisko olbrzymie. W końcu obsługuje miasto, które powierzchnię ma podobną do powierzchni całej Belgii. A to tylko jeden z kilku terminali. Przepakowuję bagaż podręczny do nadanego większego plecaka, kupuję coś do picia i łapię pierwszy pociąg (Airport Express 12 PLN) do centrum. Wlaśnie wstało słońce. Dzień dobry Chiny! :)
komentarze
- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres