Hongkong to dziwny... Kraj? Prowincja? Miasto? Należy do Chin, ale oddziela go pilnie strzeżona granica. Terytorium ma dużą autonomię. Dziesiątki lat rządów Brytyjczyków zrobiły swoje. Nareszcie dogadam się po angielsku! Nie słychać tu klaksonów, samochody przepuszczają pieszych, brak blokady stron internetowych. Czuć powiew zachodu.
W hostelu spotykam Kolumbijkę, która poleca mi złapanie autobusu z Kantonu do Hongkongu. Koszt - 45 PLN, to sporo taniej niż pociąg (ok 120 PLN), o którym myślałem wcześniej. Jedzie się 3,5 godziny (pociągiem trochę ponad dwie). Autobusy CTS odjeżdżają spod hotelu Landmark - wieżowca przy stacji metra Haizhu Square w samym centrum miasta. Według mojej informacji, kurs ma być o 10:10. Jestem tam o 9:50. Niestety bilety na 10:10 wyprzedane, kupuję na 10:50. Nie jest źle. Dobrze, że pierwszy wolny kurs nie jest na przykład o 18:00. Czekając na autobus spaceruję po mieście. Czuć że jestem na południu. Węższe uliczki, więcej zieleni, palmy. Trafiam do lokalnej knajpki żeby coś zjeść. Na szczęście kelner mówi trochę po angielsku. Z lokalnych potraw poleca rybę w sosie z orzechów piniowych. To specjalność Kantonu. Na wszelki wypadek pytam ile trwa przygotowanie. Autobus mam za około 50 minut. Kelner uspokaja, że gotowe będzie za 15 minut. Po 25 minutach czekania zaczynam coraz bardziej nerwowo patrzeć na zegarek. Po 30 minutach daję znać kelnerowi, że zaraz muszę się zbierać na autobus. Po kolejnych 10 minutach już wstaję i zakładam plecak. W tym momencie dostają moją rybę. Ponieważ jestem bardzo głodny, a przede mną dość długa podróż, proszę o zapakowanie dania w pojemnik na wynos.
![](/sites/default/files/styles/max_width_770px/public/2022-03/ch8-02.jpg?itok=MWeqeAwW)
Do autobusu wchodzę około 3 minuty przed odjazdem. Nawet nie zauważam, że miejsca są numerowane i siadam w ostatnim rzędzie, by spokojnie zjeść rybkę z pudełka. Przyznam, że jest całkiem dobra, ale rewelacji nie ma. Na drugim przystanku pod hotelem Marriott, autobus wypełnia się pasażerami. Orientuję się, że zająłem czyjeś miejsce i przenoszę się na przód. Trasa przejazdu wiedzie autostradą po obrzeżach ogromnej aglomeracji Kantonu. W tym rejonie znajduje się jedno z największych nagromadzeń fabryk na świecie. Od Kantonu, przez Dong Guan, po Shenzhen i Hongkong właściwie cały czas jest jakaś zabudowa. Z fabrykami i biurami fajnie kontrastują plantacje bananów, palm kokosowych i warzyw. Po trochę ponad dwóch godzinach jazdy docieramy do granicy tuż za Shenzhen. Być może do tego miasta już w niedalekiej przyszłości bezpośrednie połączenie otworzy nasz LOT. Wygodne połączenie zarówno z Hongkongiem jak i Kantonem. Shenzhen jeszcze 40 lat temu był małą wioską rybacką. Dzisiaj, dopingowane rozwojem sąsiedniego Kantonu i Hongkongu przerodziło się w wielkie, nowoczesne przemysłowo-usługowe miasto i spory port.
Przekroczenia granicy między Chinami a... Chinami, wygląda tak. Wysiadam z autobusu. Idę za tłumem do Chińskiej kontroli granicznej po drodze prześwietlając bagaż. Stempel do paszportu. Pierwszy wjazd do Chin za mną. Na wizie mam zezwolenie na dwa. Idę dalej do kontroli w Hongkongu. Obywatele Unii Europejskiej nie potrzebują tutaj wiz. Normalna kontrola paszportowa i już jestem w Hongkongu. Wychodzę z terminala granicznego, a tam czeka na mnie inny autobus tego samego przewoźnika. Ponieważ na piersi mam nalepkę z logo CTA, obsługa przewoźnika szybko wyłapuje mnie z tłumu i wskazuje odpowiedni pojazd. Do celu podróży - miasta Hongkong, została niecała godzina jazdy. Gdy przejeżdżam obok pierwszych zabudowań, od razu rzuca się w oczy niesamowita wysokość budowanych tu bloków mieszkalnych. Tak jak w Chinach było to średnio 30 pięter, tutaj jest nawet około 40! W końcu dojeżdżam do dzielnicy Kowloon, w której znajduje się końcowy przystanek.
![](/sites/default/files/styles/max_width_770px/public/2022-03/ch8-03.jpg?itok=4wgLVOHO)
Po wyjściu z autobusu, od razu czuję nieznośny upał i wilgotność powietrza. Momentalnie na czole pojawiają się krople potu. Wyciągam mapę by zorientować się w terenie. Momentalnie podchodzi do mnie jakiś starszy Europejczyk i oferuje pomoc. Wskazuje mi drogę do najbliższej stacji metra. Zanim skorzystam z pociągu, muszę wypłacić z bankomatu miejscowe dolary oraz wymienić je na drobniejsze na bilety. Metro w Hongkongu jest bardzo przyjazne i czyste. Sieć linii jest bardzo rozbudowana. Właściwie wszędzie można się dostać metrem. Kupuję bilet do stacji Causeway Bay w centrum miasta na wyspie Hongkong. Niestety zapomniałem wydrukować dokładnej mapki i adresu hostelu, który wcześniej zarezerwowałem. Wiem tylko, że jest gdzieś przy stacji Causeway Bay. W wielu mi9ejscach Hongkongu dostępny jest darmowy internet wi-fi. Jest jednak jeden haczyk. By się zalogować, trzeba podać numer telefonu i otrzymać specjalny kod sms-em. Na szczęście, mimo że moja chińska karta jest rozładowana, kod przychodzi bez problemu.
Hostel Yes Inn Causeway Bay zajmuje cały 9-piętrowy budynek tuż przy głównej ulicy Hennessy Road. Musze przyznać, że jestem pod wrażeniem. Obiekt jest dość nowy. Na 4 piętrze i na dachu znajdują się tarasy, na których można usiąść, skorzystać z internetu, czy wypić piwo. Nad głowami sąsiadujące drapacze chmur. To się nazywa hostel w samym centrum! Mój pokój jest 9-osobowy. Bardzo wygodne łóżka piętrowe, schowki na zbliżeniową kartę, wi-fi w każdym pokoju, gniazdka przy każdym łóżku, a do tego w każdym pokoju bardzo czysta i elegancka łazienka z prysznicem i toaletą. Musze przyznać, że to najlepsze hostelowe warunki na jakie kiedykolwiek natrafiłem. Nocleg kosztuje około 70 PLN.
![](/sites/default/files/styles/max_width_770px/public/2022-03/ch8-04.jpg?itok=7VH839dc)
W pokoju spotykam Martę - Polkę z Krakowa, która od kilku lat mieszka i pracuje w Szanghaju. Razem idziemy na miasto coś zjeść. Trafiamy do miejsca serwującego pierogi. Zamawiamy zestawy z różnymi nadzieniami. Jedne gotowane, inne smażone. Do tego do maczania sos sojowy, albo ocet. Bardzo dobre! Za jedną osobę wychodzi około 20-25 PLN. W Chinach za to samo pewnie zapłaciłbym około 8-10 PLN. Na dzisiaj już nie planuje żadnego zwiedzania. Przed pójściem spać tylko spacer po okolicy. Hongkong jest niesamowicie zatłoczony. Widać że brakuje tu wolnej powierzchni. Gęstość zaludnienia na jeden kilometr kwadratowy jest tutaj druga największa na świecie po Singapurze.
![](/sites/default/files/styles/max_width_770px/public/2022-03/ch8-05.jpg?itok=LSKPDb5N)
Plan na następny dzień - spotkanie z Wilsonem, kolegą którego poznałem podczas podróży do Maroka, i z którym od tego czasu byliśmy w kontakcie. To rodowity "Hongkongczyk", tak więc mogę liczyć na oprowadzenie po fajnych miejscach. Najpierw charakterystycznym, starym 2-piętrowym tramwajem ruszamy do Victoria Harbour. Stąd łapiemy prom na drugą stronę cieśniny do Kowloon. Z promu i z portu roztacza się efektowny widok na dzielnicę biznesową z wieżowcami. Pogoda zaczyna się psuć. Podczas przeprawy promem zrywa się ulewa i burza z piorunami. Udaje nam się przejśc podziemnymi przejściami do jednej ze stacji metra. Jedziemy na północ do stacji Prince Edward. Wilson prowadzi mnie do jednej z ulubionych restauracji specjalizującej się w charakterystycznych dla Hongkongu potrawach dim sum. To potrawy gotowane na parze w bambusowych koszyczkach nakładanych jeden na drugi. Musze przyznać że jestem zachwycony smakami! Zamawiamy około 7-8 różnych potraw. Różnego rodzaju pierożki, makaron, kurze łapki... Ponieważ jesteśmy kawałek od centrum miasta, ceny są zupełnie znośne jak na Hongkong. Za osobę płacimy około 30-35 PLN.
![](/sites/default/files/styles/max_width_770px/public/2022-03/ch8-06.jpg?itok=VZgEbAd8)
W dalszą drogę ruszamy pieszo na południe. Wilson prowadzi mnie przez wąskie, tętniące życiem uliczki Kowloon. Wszędzie kwitnie handel. A to bazar, a to ulica z niekończącymi się sklepami, restauracjami. Na szczęście pogoda znacznie się poprawiła. Nie pada, a po deszczu spadła nieco temperatura. Przechodzimy przez park. W samym centrum Kowloon oaza zieleni, baseny, korty. Ceny mieszkań w okolicznych blokach kilkukrotnie przebijają najbardziej prestiżowe dzielnice Warszawy.
![](/sites/default/files/styles/max_width_770px/public/2022-03/ch8-07.jpg?itok=z-_rAW2N)
Dochodzimy do cieśniny z widokiem na całą biznesową dzielnicę Hongkongu, czyli Hongkong. Widok robi wrażenie.
![](/sites/default/files/styles/max_width_770px/public/2022-03/ch8-08.jpg?itok=NeZMvlIt)
Ja jednak mam zamiar wybrać się na górę Victoria Peak, by zobaczyć ta najsłynniejszą panoramę miasta. Powoli zaczyna się ściemniać, tak więc teraz jest najlepszy czas na wjazd na górę. Z Wilsonem rozstaję się pod dolną stacją tramwaju jadącego na Victoria Peak. Wjazd na górę kosztuje 20 PLN w obie strony. Żeby skorzystać z tarasu widokowego, trzeba dopłacić 12-15 PLN. Warto za wszystko zapłacić na dole. Wyjdzie trochę taniej. Bez opłacenia tarasu widokowego za dużo nie zobaczymy. Tramwaj powoli pnie się po stromym wzgórzu. Widoki już są niesamowite.
![](/sites/default/files/styles/max_width_770px/public/2022-03/ch8-09.jpg?itok=z2tkdfCn)
To jednak nic w porównaniu z tym co czeka mnie na samej górze. Słońce właśnie zaszło. Na niebie jeszcze jest niebieska łuna. Poniżej rozświetlone wieżowce Hongkongu. Dla fanów panoram miejskich - widok oszałamiający.
![](/sites/default/files/styles/max_width_770px/public/2022-03/ch8-10.jpg?itok=xjy3Kkz4)
Po zjeździe na dół łapie mnie kolejna ulewa. O dlaszym zwiedzaniu raczej nie ma mowy. Zresztą robi się już późno. Wracam więc do hostelu, trzeba też napisać kolejny odcinek relacji :)
![](/sites/default/files/styles/max_width_770px/public/2022-03/ch8-11.jpg?itok=vO7c2Nos)
Kolejnego dnia muszę z powrotem wrócić do Kantonu. Autobus CTS o 10:50 łapię pod hotelem Metro Park Causeway Bay. Hotel znajduje się tuż przy stacji metra Tin Hau. Koszt biletu 110 dolarów Hongkongu czyli około 50 PLN. W ten sposób kończy się moja dość krótka, ale bardzo ciekawa przygoda z Hong Kongiem. Czas z powrotem do Chin.
komentarze
- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres