od 15 lat pokazujemy jak oszczędzać na lotach ustaw powiadomienie
Daleka Azja Za Grosze. Odcinek 16: Tajpej i okolice, czyli ostatnie dni na Tajwanie.
opublikowano 31.12.2011 na blogu Podróże Admina Loter.pl

Nasza podróż zbliża się do końca. Jesteśmy z powrotem w Tajpej. Podróż koleją szybkich prędkości z Kaohsiung minęła w mgnieniu oka. Znów zanurzamy się w zatłoczone, hałaśliwe, kosmopolityczne, pełne neonów ulice stolicy. Na ten wieczór zaplanowaliśmy wizytę na słynnym Shilin Night Market - czyli największym i najbardziej znanym nocnym targu w Tajpej. Potem relaksujące kąpiele w gorących źródłach :)

Pierwsze kroki z powrotem w Tajpej kierujemy do hostelu (Triple Tiger), w którym zatrzymaliśmy sie pierwszego dnia po przylocie. Zostawiamy bagaże i ruszamy na miasto. Rozdzielamy się z naszym tajwańskim przewodnikiem Wilsonem (ma do załatwienia ważne sprawy na mieście). My decydujemy się wypróbować kolejny tajwański klasyk, czyli Sushi Express. 

To coś w rodzaju sushi-fastfoodu, czyli szybko i tanio, a na dodatek smacznie! Wszystkie rodzaje sushi w jednej cenie - ok 3,3 PLN za talerz. Na talerzu od 2 do 4 kawałków. Przy każdym stoliku bezpłatna herbata (saszetki + kran z wrzątkiem), wasabi, sos sojowy. Talerze z sushi jadą na specjalnej taśmie wzdłuż stolików. Zadowoleni i nasyceni ruszamy na miasto. Słońce już zaszło. Ulice dzielnicy Ximen zaczynają się wypełniać niekończącym się morzem przechodniów. Idziemy na stację metra skąd łapiemy pociąg do dzielnicy Shilin, gdzie znajduje się słynny "night market" czyli - nocny targ. Takie miejsca są bardzo popularne na całym Dalekim Wschodzie. Już po wyjściu z metra zaczynamy uświadamiać sobie co naprawdę znaczyły słowa Wilsona "very famous". Tłumy są niemiłosierne! 

Na targu mnóstwo sklepów z pamiątkami, lokalnymi ozdobami, ubraniami. Bardzo dużo stoisk z wszelkiego rodzaju jedzeniem. Przejście całej długości targu zajmuje nam ponad godzinę. Zmęczeni hałasem i tłumem z ulgą wychodzimy na cichszą ulicę. Za chwilę czeka mnie kolejne spotkanie po latach! Umówiliśmy się z Emily - koleżanką ze studiów. To Tajwanka, na stałe mieszka właśnie w Tajpej. Razem z jej mężem idziemy do kawiarni nieopodal targu Shinlin. Wieczór mija nam na miłych wspomnieniach dawnych czasów i nadrabianiu zaległości z tych nowszych. Dodatkową atrakcją są niesamowite sztuczki pokazywane przez męża Emily, który okazuje się zawodowym magikiem! Późnym wieczorem dołącza do nas Wilson. Nasi tajwańscy gospodarze postanawiają nas zabrać do gorących źródeł, które znajdują się na górzystych przedmieściach Tajpej. Szczerze mówiąc nie mamy pojęcia czego się spodziewać. Po około 20 minutach jazdy z centrum jesteśmy na miejscu. To kompleks hoteli i pensjonatów, w których wynajmuje się pokoje, przy których są specjalne łazienki z wannami, w których raczyć się można gorącą kąpielą w naturalnie gorących, pełnych minerałów wodach. Miejsce przypomina górski kurort pełen małych hoteli i pensjonatów. A to wszystko 20 minut od centrum Tajpej! Do hostelu, wymoczeni i wygrzani, wracamy po 2:00 w nocy.

Zmęczeni poprzednim intensywnym dniem wstajemy dość późno. To ostatni pełny dzień na Tajwanie, jutro wieczorem mamy lot do Manili. Na dzisiaj Wilson zaplanował dla nas między innymi wyjazd do Jiufen - malowniczej górskiej miejscowości z widokiem na wybrzeże położonej na północny wschód od Tajpej. Najpierw ruszamy jednak na podbój Tajpej. Po raz pierwszy mamy lokalnego przewodnika :) Najpierw idziemy... oczywiście coś zjeść! W końcu to Tajwan :) Wilson prowadzi nas do jednego z najbardziej znanych miejsc w mieście słynącego z zupy z makaronem i wołowiną (mapa).

O popularności tego miejsca świadczy choćby kolejka przed wejściem. Wszystkie stoliki zajęte. W końcu udaje nam się dosiąść do stolika, przy którym siedzą już dwie inne osoby. Oczywiście nie ma żadnego problemu. Ceny są bardzo przystępne, a smaki rewelacyjne! Już sam wywar jest bardzo bogaty i intensywny w smaku.  Do tego bardzo smaczna i miękka wołowina. Na stole stoi mnóstwo przypraw, którymi można sobie dosmaczać zupę. Porcje są ogromne! Nikomu z nas nie udało się dokończyć :) Z pełnymi żołądkami ruszamy na miasto. Łapiemy taksówkę (bardzo tanie w Tajpej!) i jedziemy do starej dzielnicy Wanhua. 

Znajduje się tu muzeum pokazujące jak miasto wyglądało w latach 50' kiedy to w dzielnicy rządziły gangi. Odwzorowane są wnętrza z tamtych lat, a nawet można zobaczyć manekiny z "gangsterskimi" strojami, nam bardziej kojarzące się z serialem Miami Vice :). Niedaleko od muzeum mieści się największa świątynia w mieście - Longshan. To również jedna z najpopularniejszych atrakcji turystycznych Tajpej. Tłumy wiernych i turystów. Wokół unosi się gęsty dym kadzideł. Przed samą świątynią stoi wielki stół, a na nim wszelkiego rodzaju jedzenie. Od owoców, przez napoje, po chrupki i słodycze (np. paczka ciastek Oreo :) ). To coś w rodzaju znanego w tradycji chrześcijańskiej poświęcania potraw. Po wizycie w świątyni, wierni zabierają jedzenie z powrotem do domu. 

Nasz kolejny punkt programu na dziś, to wycieczka do Jiufen - górskiego miasteczka około godzinę jazdy z centrum Tajpej. Najpierw podmiejskim pociągiem docieramy do miasta Keelung. 

Tam łapiemy autobus, który krętymi drogami zawozi nas do położonego wyżej Jiufen. To kolejna popularna atrakcja turystyczna. Oprócz bardzo malowniczego położenia, miasteczko słynie z bardzo dużego "night marketu". Na szczęście jest luźniej niż na targu, który wczoraj odwiedziliśmy w Tajpej. 

Wędrujemy wzdłuż sklepików. Powietrze przepełniają kuszące zapachy azjatyckich kulinarnych specjałów. Szkoda że nie mamy więcej czasu, żeby spokojnie wszystkiego spróbować! Jak mówi nam Wilson, to popularne miejsce na romantyczne wypady par z Tajpej. Wszędzie mnóstwo restauracji i małych pensjonatów.

Do Tajpej wracamy bezpośrednim autobusem. Z Jiufen odjeżdżają co 15-20 minut. Zmęczeni po całym dniu zwiedzania szybko trafiamy do hostelu i zasypiamy. 

Ostatni dzień na Tajwanie traktujemy bardziej wypoczynkowo. Dłuższy sen rano, potem jakieś pamiątkowe zakupy, spacer po centrum miasta. Korzystamy z ostatniej okazji na delektowanie się azjatycką kuchnią. Tym razem trafiamy do typowo chińskiej restauracji. Jemy pyszne, gotowane na parze pierogi z nadzieniem mięsnym i z owoców morza. Do tego klasyczny makaron z wieprzowiną i zielona herbata.

Wieczorem żegnamy się z Wilsonem, który dzielnie przez 4 dni oprowadzał nas po czterech tajwańskich miastach. Praca wzywa go z powrotem do Taichungu. My jeszcze około dwóch godzin kręcimy się po okolicy dworca autobusowego, a o 22:00 łapiemy autobus na lotnisko. Docieramy tam po około godzinie. Za trzy godziny mamy wylot na Filipiny. Na szczęście nie ma żadnych opóźnień. Jest środek nocy, a lotnisko jest całkiem opustoszałe. To chyba ostatni wylot tego dnia. Nasza nadzieja połączenia się z internetem na lotnisku spełzła niestety na niczym, kiedy dowiedzieliśmy się w informacji, że lotniskowe Wi-Fi dostępne jest tylko dla Tajwańczyków. Musimy przyznać, że zdumiewająca sytuacja w największym, międzynarodowym (!) porcie lotniczym w kraju :). 

komentarze

Anonim (niezweryfikowany), pt., 01/13/2012 - 12:48
komentarz
kiedy następna relacja? :)
Anonim (niezweryfikowany), śr., 01/11/2012 - 01:53
komentarz
Jestem pełna podziwu, dla Waszego zapału i entuzjazmu. Uwielbiam radość z jaką opisujecie swoje wojaże. Z taką ekipą naprawdę wielu chciałoby się wybrać. Jeśli chcielibyście powtórzyć tę podróż lub tę doookoła świata nie ponosząc żadnych kosztów, proszę o kontakt [email protected]
Anonim (niezweryfikowany), pon., 01/02/2012 - 18:48
komentarz
Dzięki, za kolejny odcinek. Niecierpliwie czekam na ostatnią część. As
Anonim (niezweryfikowany), ndz., 01/01/2012 - 21:12
komentarz
ekipo Lotera. Za pół roku wyjeżdżam na semestr studiów za granicę i teraz muszę wybrać sobie miejsce. Prawdopodobnie będzie to Hong Kong lub Taipei. I o ile danych na temat HK jest w internecie multum, to o informacje dotyczące Taipei znacznie ciężej. Wobec tego prosiłbym o, mniej lub bardziej szczegółowe, informacje dotyczące cen w tym mieście - jedzenia, alkoholu, zakupów (spożywczych i innych) itp. Nie jest to pilne, więc po prostu jeśli znajdziecie kiedyś chwilę czasu to będe bardzo wdzięczny. [email protected]
Anonim (niezweryfikowany), sob., 12/31/2011 - 19:59
komentarz
ale byliście na święta czy nie ?
macias, czw., 01/05/2012 - 12:45
komentarz
Adminie, czy podczas tej wyprawy miałeś tak jak podczas poprzedniej sytuację, że musiałeś pakować rzeczy z podręcznego po kieszeniach, bo pilnowali limitu tego bagażu? Nie przypominam sobie takiej informacji w którejkolwiek relacji, ale wolę zapytać :)
Daleka Azja Za Grosze. Odcinek 16: Tajpej i okolice, czyli ostatnie dni na Tajwanie.
Daleka Azja Za Grosze. Odcinek 16: Tajpej i okolice, czyli ostatnie dni na Tajwanie.
Anonim (niezweryfikowany)
13.01.2012 12:48:00
kiedy następna relacja? :)
Anonim (niezweryfikowany)
11.01.2012 01:53:00
Jestem pełna podziwu, dla Waszego zapału i entuzjazmu. Uwielbiam radość z jaką opisujecie swoje wojaże. Z taką ekipą naprawdę wielu chciałoby się wybrać. Jeśli chcielibyście powtórzyć tę podróż lub tę doookoła świata nie ponosząc żadnych kosztów, proszę o kontakt [email protected]
5.01.2012 12:45:00
Adminie, czy podczas tej wyprawy miałeś tak jak podczas poprzedniej sytuację, że musiałeś pakować rzeczy z podręcznego po kieszeniach, bo pilnowali limitu tego bagażu? Nie przypominam sobie takiej informacji w którejkolwiek relacji, ale wolę zapytać :)
Anonim (niezweryfikowany)
2.01.2012 18:48:00
Dzięki, za kolejny odcinek. Niecierpliwie czekam na ostatnią część. As
Anonim (niezweryfikowany)
1.01.2012 21:12:00
ekipo Lotera. Za pół roku wyjeżdżam na semestr studiów za granicę i teraz muszę wybrać sobie miejsce. Prawdopodobnie będzie to Hong Kong lub Taipei. I o ile danych na temat HK jest w internecie multum, to o informacje dotyczące Taipei znacznie ciężej. Wobec tego prosiłbym o, mniej lub bardziej szczegółowe, informacje dotyczące cen w tym mieście - jedzenia, alkoholu, zakupów (spożywczych i innych) itp. Nie jest to pilne, więc po prostu jeśli znajdziecie kiedyś chwilę czasu to będe bardzo wdzięczny. [email protected]
31.12.2011 20:00:00
byliśmy
Anonim (niezweryfikowany)
31.12.2011 19:59:00
ale byliście na święta czy nie ?