Wielbicielom kina Seattle kojarzy się z filmem "Bezsenność w Seattle" z Meg Ryan i Tomem Hanksem. Dla fanów lotnictwa Seattle to Boeing. Dla wielbicieli muzyki Seattle to Nirvana i Kurt Cobain. Dla wielbicieli kawy, Seattle to miejsce, w którym powstał Starbucks. Jeszcze inni Seattle kojarzą z miejscem w którym Bill Gates wymyślił i założył Microsoft. Ląduję zaraz po 22:00. To już 9 godzin różnicy do czasu polskiego.
W informacji na lotnisku pytam o autobusy do centrum miasta. Dowiaduję się, że dwa lata temu powstała szybka kolejka łącząca terminal lotniska Seattle Tacoma z centrum Seattle. Czas przejazdu około 25 minut, cena 2,5 dolara. Kolejka większość trasy pokonuje na powierzchni. Tylko w centrum miasta na czterech stacjach działa jako coś w rodzaju metra. W Seattle znowu nocuję u osoby poznanej przez CouchSurfing. Mam niesamowite szczęście! Erin, która zgodziła się mnie przygarnąć na dwa dni, mieszka w samym centrum miasta, tuż przy wyjściu z centralnej stacji kolejki z lotniska. Dość wcześnie kładę się spać... Przekroczenie dwóch stref czasowych robi swoje. Następnego dnia rano ruszam na miasto. Do słynnego bazaru Pike Place mam tylko dwie przecznice. Pike Place to ciągnące się wzdłuż wybrzeża targowisko słynące z wyboru świeżych ryb, warzyw i owoców. Tutaj, w ryby i owoce morza, zaopatrują się najlepsze restauracje z całych Stanów Zjednoczonych i nie tylko. Tradycją na Pike Place jest rzucanie rybami między sprzedawcami i głośne pokrzykiwanie.
Kolejny punkt programu - muzeum lotnictwa. Obiekt znajduje się na drugim, mniejszym lotnisku Seattle - Boeing Field. To tutaj narodził się dzisiejszy lotniczy gigant - Boeing. Na miejscu można zwiedzić m.in. zrekonstruowaną pierwszą fabrykę Boeinga, obejrzeć wiele samolotów wojskowych z czasów I i II Wojny Światowej, jak również podziwiać bardziej współczesne "cacka".
Na zewnątrz stoi między innymi Concorde (emeryt z British Airways) i wysłużony Air Force One. Oba można zwiedzić od środka. Obejrzenie całej ekspozycji zajmuje dobre 2-3 godziny. Wracam z powrotem do Downtown. Jakby wrażeń z muzeum lotnictwa było mało, nad głową co jakiś czas przelatuje Boeing 787 Dreamliner, testowany w tych okolicach przez Boeinga. Wkrótce tego typu samoloty mają trafić do floty LOTu.
Z ciekawostek o Seattle. To tutaj powstała pierwsza kawiarnia marki Starbucks. Znajduje się przy samym targowisku Pike Place. Chyba nie muszę mówić jakie kolejki ustawiają się tam po kawę! Odniosłem wrażenie, że w Seattle jest chyba największe zagęszczenie Starbucksów na kilometr kwadratowy ze wszystkich miast na świecie. Nie skłamię jeżeli powiem, że charakterystyczne zielone logo napotkać można co jakieś 100 metrów. Na zdjęciu pierwszy Starbucks na świecie otwarty w 1971 r.
Wieczorem, Erin u której mieszkam, proponuje wspólne wyjście na "open mic. stand-up comedy show". Polega to na tym, że 30 komików występuje jeden po drugim. Każdy ma 5 minut na rozśmieszenie publiczności. Bardzo popularna rozrywka w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie! Muszę przyznać, że dla obcokrajowca zrozumienie wielu żartów jest bardzo trudne... Wiele odniesień do wydarzeń, osób znanych tylko w Ameryce. Przede mną jeszcze jeden prawie pełny dzień w Seattle. Spędzam go głównie na odpoczynku po bardzo intensywnych poprzednich dniach oraz na odwiedzeniu kilku miejsc w blisko centrum. Rano wybieram się na taras widokowy w Columbia Center - najwyższym budynku w Seattle.
Kiedy docieram na 81 piętro (niemal 300 m wysokości!) za oknami biało! Zaczął sypać śnieg. Pan sprzedający bilety lituje się nad moim losem i pozwala wejść za darmo :). Po kilku minutach śnieżycy wychodzi piękne słońce, niebo się przeciera i przede mną otwiera się zapierający dech w piersi widok na Seattle! Sympatyczny pan od biletów przynosi nawet lotnetkę.
Kolejny punkt programu to spacer do Seattle Center ze słynną futurystyczną Space Needle - wieżą zbudowaną z okazji wystawy Expo w 1962 roku. Tym razem nie wybieram się na taras widokowy. Wstęp 16 dolarów, a wysokość jakieś 100 m niżej niż w Columbia Center.
Spod wieży do ścisłego centrum wracam jednoszynową kolejką Monorail - również zbudowaną z okazji Expo. Kolejka ma tylko dwa przystanki - pod Space Needle i w samym centrum miasta. Przejazd trwa około dwóch minut, bilet 2,5 dolara.
Znowu robi się zimno i zaczyna padać śnieg. Koło 20:00 żegnam się z Erin i ruszam z powrotem na lotnisko SeaTac. O 23:00 krótki lot liniami Horizon do Portland. To pierwszy z dwóch odcinków w drodze na Hawaje! Jutro będę już w Honolulu! :)
komentarze
- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres