od 15 lat pokazujemy jak oszczędzać na lotach ustaw powiadomienie
Kirgistan Za Grosze. Odcinek 2: Biszkek - dumna stolica Kirgizów
opublikowano 21.05.2013 na blogu Podróże Admina Loter.pl

Pierwszy odcinek relacji z podróży zakończyłem spotkaniem z nieprzyjemnymi typami podającymi sie za policjantów. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Pytania o alkohol i narkotyki, pobieżne przeszukanie portfela, na szczęście obyło się bez strat. Wsio haraszo, możemy iść. W takiej sytuacji warto pokazać kopię paszportu, a nie sam dokument. Dzięki temu nie przekazujemy bardzo ważnego dla nas dokumentu w podejrzane ręce.

Takie realia w Azji Centralnej i nie tylko. Trzeba mieć tego świadomość.

Dziwne że takie rzeczy przydarzają mi się w pierwszych 10 minutach pobytu w nowym mieście. Podobnie było w Nowym Jorku, kiedy w ciągu 10 minut od pierwszego wyjścia z metra na Manhattanie czarnoskórzy "raperzy" osaczyli mnie dookoła i w dość agresywny sposób próbowali mi sprzedać swoje płyty. Potem już nigdy podobna rzecz się nie przytrafiła. Mam nadzieję, że podobnie będzie w Kirgistanie. 

Osz Bazaar nie okazał się bardzo imponujący. Inna sprawa że pod wrażeniem niemiłego przywitania pod bramą nie było to miejsce które chcielibyśmy eksplorować kilka godzin. Sprzedaje się tam głównie produkty żywnościowe. Po raz pierwszy spróbowaliśmy samsas - jednego z najpopularniejszych kirgiskich przysmaków. To coś w rodzaju pieczonego rożka z ciasta francuskiego nadzianego cebulą, wołowiną, tłuszczem z wołowiny i przyprawami. Bardzo dobra, choć dość ciężka przekąska :). 

Dochodzimy do centralnego placu miasta Ala-Too, nad którym góruje ogromna flaga Kirgistanu chroniona przez dwóch umundurowanych galowo wartowników. Atmosfera również przez pogodę jest senna. Zaczyna padać coraz bardziej. Kieruję się więc w stronę hostelu Nomad (figuruje jako Nomad Homel w przewodniku Lonely Planet). W tym momencie rozstaję się z kolegą Niemcem. On kieruje się na dworzec i łapie autobus do Ałma Aty w Kazachstanie. Kiedy dochodzę do hostelu leje już jak z cebra. Nomad Home znajduje się na tyłach wschodniego dworca autobusowego. Oznacza go jedynie kartka 10x25 cm przyklejona taśmą klejącą do bramy. Brama jest zamknięta. Na kartce informacja żeby dzwonić pod wskazany numer, lub pójść do domu numer 17. Tam niestety również zamknięta brama i nikt nie odpowiada na dzwonek. Wracam pod bramę hostelu i znów dzwonie. Przed ulewą chronię się pod drzewkiem czereśni. Po około 15 minutach stania i pukania decyduję sie napisać smsa pod wskazany numer. Po 5 minutach w końcu zjawia się właścicielka. Nocleg w dormie kosztuje 350 somów czyli ok 20 PLN. Jest też możliwość nocowania w namiocie oraz w rozstawionej na podwórku prawdziwej kirgiskiej jurcie. Podczas mojego pobytu jurta jeszcze nie jest gotowa na sezon letni. Nomad Home to jedno z niewielu tego typu hosteli w mieście. Można tu spotkać "backpackersów" z całego świata. 

Postanawiam przez kilka godzin odespać noc w samolocie. Kiedy wracam na miasto około 15, wszystko wygląda już zupełnie inaczej. Świeci słońce, na ulicach jest dużo ludzi. Na placu Ala-Too odbywa się niedzielny festyn. Na środku tryska system imponujących fontann. Na placu pokazy zapasów i karate. Kirgizkie rodziny robią sobie zdjęcia na tle charakterystycznych stołecznych budowli. Biszkek to miasto drzew i parków. Niemal każdą ulicę zdobią szpalery drzew. Centrum to niemal jeden wielki park. Przechodzę przez jeden z nich. W jednym miejscu ekipa trenuje break dance, dalej ludzie grają w ping-ponga na stołach rozstawionych pod chmurką. 

Z oddali dochodzi do mnie głośna muzyka i krzyki. Gdy się zbliżam okazuje się że to zawody tańca hiphopowego. Młodzież poubierana w amerykańskim stylu, w czapkach "bejsbolówkach" stoi w dwóch grupach naprzeciwko siebie na scenie. Co chwila pojedynczy reprezentanci obu grup stają na przeciwko siebie i odbywa się coś w rodzaju pojedynku na taniec. Tancerz jest wspierany przez swoją ekipę głośnymi okrzykami "uuuuu!!" "aaaaa!!" jeeeee!!!". Kto by pomyślał że takie rzeczy w Biszkeku :) Super!

Przy placu Ala Too znajduje się "Concorde Cafe". To kawiarnia inspirowana lotnictwem. Kelnerki chodzą w strojach stylizowanych na stewardessy. Można tam skorzystać z darmowego Wi-Fi oraz spróbować miejscowych specjałów kulinarnych. Tym razem zamawiam pierogi z mięsem i cebulą. Widać rosyjskie wpływy. Porcja kosztuje ok 140 som czyli ok 8 PLN. 

Kolejny dzień przeznaczam również na Biszkek. Pogoda dalej bardzo ładna. Spaceruję m.in po ulicy Kijowskiej, przy której gromadzą się kawiarnie, restauracje, sklepy. Na "lunch" próbuję kolejnego lokalnego przysmaku - plov, czyli potrawy ze smażonym na tłuszczu ryżem, marchewką, kawałkami wołowiny i przyprawami. Tu widać wpływy chińskie. 

W biurze podróży załatwiam kolejne etapy mojej podróży. Ale gdzie mnie wywieje to niespodzianka na kolejne odcinki :). Próbuję również miejscowego fast fooda, czyli gamburgier. To coś w rodzaju połączenia kebabu z hamburgerem. Krojona wołowina pieczona jak kebab na obrotowym grillu umieszczona jest razem z frytkami, sałatą i sosem między dwoma kawałkami bułki. Naprawdę spora porcja! Taka przyjemność kosztuje 60 somów, czyli około 3,5 PLN. Postanowiłem również wymienić kilka dolarów na somy w kantorze. Jest w centrum Biszkeku bez liku. Co ciekawe problemem okazał się mały bazgroł na banknocie. W innych krajach nikt na to nawet nie zwraca uwagi. Tutaj albo nie chciano w ogóle wymienić tego banknotu, albo oferowano niższy kurs. Dziwne. 

Jutro kolejny etap mojej podróży po Kirgistanie. Wybieram się do największej atrakcji turystycznej kraju, czyli nad jezioro Issyk-Kul.

Kirgistan Za Grosze. Odcinek 2: Biszkek - dumna stolica Kirgizów
Anonim (niezweryfikowany)
28.05.2013 20:40:00
Admin, no we się opanuj! gość - 2013-05-24 09:58 nie jadł, nie wąchał, a na pewno wie lepiej od Ciebie! :-D
25.05.2013 19:26:00
Ja wyczytaem w przewodniku, żże w tej potrawie ryż jest smażony a nie duszony. Zresztą na taki mi wyglądał i smakował.
Anonim (niezweryfikowany)
25.05.2013 13:55:00
do gościa. - 2013-05-23 13:58 jeżeli jesteś dzieckiem PRL owskiego, kacyka to jasne, że nie nauczono ciebie o możliwości posiadania odmiennego zdania a wręcz jest ono zabronione. Proletarusze wszystkich krajów łączcie się ale beze mnie
Anonim (niezweryfikowany)
24.05.2013 11:58:00
Weźcie się ogarnijcie. Jakie Chiny?! Jaki smażony ryż?! To jest potrawa z Kaukazu, niż z Chin. I ryż nie jest smażony, tylko duszony, co jest różnicą dość istotną!
23.05.2013 23:48:00
z wymiana w kantorach to podobnie jak w Peru, gdzie lekko naderwany, nawet zadrapany banknot dolara nie zostanie wymieniony..:) To jest niestety również przypadłość krajów byłego ZSRR;mało tego,jeśli banknot jest za stary,to też go nie ma szans wymienić(mam tu na myśli banknoty np. z lat '90),więc przed wyjazdem do Azji Środkowej czy Pribałtyki,warto sprawdzić każdy banknot z osobna.
Anonim (niezweryfikowany)
23.05.2013 15:58:00
Widzę poziom jest. Kretyn za kretynem, nie pasuje, to won.
Anonim (niezweryfikowany)
23.05.2013 15:53:00
Ostatnim razem tacy jak ty doktoryzowali się z tygrysich krewetek Dobre! :-DDD Ale tak się dzieje przy każdym wyjeździe admina - to doskonała rozrywka dla wszystkich to czytających, więc nie przestawajcie wytykać błędy, zwracać uwagę, poprawiać i się mundrzyć. Specjalnie czytam relację z opóźnieniem żeby za jednym zamachem przeczytać super komentarze :-) Tak trzymać! W sumie chciałem napisać żeby nie karmić troli, ale to trolowanie jest takie zabawne, że jednak chce jeszcze :-) Szefie - więcej zdjęć talerzy, to doskonale napędza takie dyskusje :-) Co do przygotowań przed wyjazdem - wyjazd bez przygotowania jest super, mnóstwo rzeczy zaskakuje, część jest zagadkowa i owiana tajemnicą, a po powrocie do domu można sobie o wszystkim poczytać i powspominać jakim było się gamoniem że się nie wiedziało ;-) Pozdro admin i zapisz sobie w telefonie miejscowe numery alarmowe, żeby Cię tam nie porwali czy co ;-pp
Anonim (niezweryfikowany)
23.05.2013 13:17:00
super wyprawa! powodzenia i czekam na dalsze relacje! wybierasz się może również do Uzbekistanu?
23.05.2013 08:09:00
Taka krytyka mnie rozśmiesza, a nie wzmacnia. Wybacz ;)
Anonim (niezweryfikowany)
22.05.2013 20:23:00
Hej, z wymiana w kantorach to podobnie jak w Peru, gdzie lekko naderwany, nawet zadrapany banknot dolara nie zostanie wymieniony..:)
Anonim (niezweryfikowany)
22.05.2013 20:12:00
I odezwali się np. Fenix ziejący jadem wobec każdego co ma inne zdanie. Fenixie z popiołu. Puchu marny. Czytaj tekst ze zrozumieniem albo naucz się tego bo to bardzo ważna umiejętność. Cytuję- " Zapewne nie była dla niego najważniejsza dokładna nazwa dania, a raczej jego smak i to, że się najadł." Jechać do kirgistanu żeby się najeść ? Ale jak sobie przypominam to Admin z każdej podróży zamieszcza dużo zdjęć talerzy z potrawami np w samolocie i nie tylko jak wyżej widać. To może być bardzo interesujące zwłaszcza że Makłowicz chyba na urlopie. Smacznego. Adminie ! Krytyka raczej powinna Cię wzmacniać. Nie rób doktoratu, ale zrób np. więcej zdjęć talerzy. A Fenix- wszyscy wiedzą jak skończy....
Anonim (niezweryfikowany)
22.05.2013 18:33:00
Fenix, jesteś OK. Popieram Twój wpis.
22.05.2013 17:40:00
Heh dobre :) Oburzonych przepraszma za powierzchowność, Następnym razem będzie doktorat o każdej potrawie którą jem :)
Anonim (niezweryfikowany)
22.05.2013 16:31:00
brawo fenix
22.05.2013 15:56:00
No jasne, Admin zamiast zwiedzać Kirgistan będzie ślęczał godzinami w kafejce na Wikipedii i sprawdzał każde słowo ze swojego artykułu, żeby był w każdym calu doskonały i tobie się spodobał. Olbrzymie braki i totalna powierzchowność??? A możesz podać przykład? Autor opisuje wydarzenia tak, jak je widzi. Selekcjonuje informacje tak, jak mu się podoba. Zapewne nie była dla niego najważniejsza dokładna nazwa dania, a raczej jego smak i to, że się najadł. Ciesz się, że znalazł czas by zrobić zdjęcie, a ty mogłeś wytknąć mu błąd w nazwie, bo nawet byś nie wiedział co mu podano. Ostatnim razem tacy jak ty doktoryzowali się z tygrysich krewetek, bo to przecież takie istotne! W twoim artykule zapewne opisałbyś każde auto, które cię mijało z kolorem czapki kierowcy i przeliczył ziarnka pieprzu na talerzu. Byłby to tekst doskonały... ale przeraźliwie nudny.
Anonim (niezweryfikowany)
22.05.2013 15:21:00
Kochani ! Nie naburmuszajcie się. To jest tylko internet a ludzie różne rzeczy, często mijające się z prawdą piszą.Co za różnica czy to pierożek czy manta. Przecież Fiat 126p i Mercedes klasy S to samochód z tą różnicą, że droższy, luksusowy itd. i nie ma co porównywać. A ponadto prezydent RP też korzysta z wikipedii. Generalnie to dość fajny portal a zwłaszcza jego czytelnicy którzy szybko wyłapują nieścisłości, czasem bzdury ale jego admin nie powinien zamieszczać swoich opowieści z podróży bo zawierają one często olbrzymie braki i totalną powierzchowność. Do podróży jak widać (każdej) należy się przygotować. Do pisania artykułu także. Za chwilę odezwą się oburzeni...jak to ? To można mieć inne zdanie ?
Anonim (niezweryfikowany)
22.05.2013 08:54:00
Dokladnie, nie wiem dlaczego niektorzy tak przezywaja pare pierogow i troche ryzu
22.05.2013 07:45:00
No dla mnie smazony ryz na patelni zawsze bedzie przypominal chiska kuchnie :) I o to mi chodzi, a nie o naukowe dywagacje o pochodzenie danej potrway :)
22.05.2013 04:59:00
Masz racje, to konkretne danie niewiele ma wspolnego z chinszczyzna.
Anonim (niezweryfikowany)
21.05.2013 22:06:00
Polv tudzież pilaw jest potrawą Uzbecką. Popularna jest w wielu miejscach, ot nawet na Ukrainie. Xinjiang jest zamieszkiwane przez Ujgurów, którzy z Chińczykami za dużo wspólnego nie mają, z Uzbekami oraz z Kirgizami owszem. Autor popełnił błąd i Ty również ;) ale nie chodzi przecież o wytykanie sobie błędów i kłócenie się kto ma rację. Mieszkałam tam bardzo długo, jak bym chciała wszystkie błędy wytykać albo bronić tego co napisane, to by mi dnia nie starczyło. Przecież onie o to w tym wszystkim chodzi:)
Anonim (niezweryfikowany)
21.05.2013 21:14:00
Cudownie, że tam jesteś, że jesteś odważny, radosny i otwarty. Gratuluję i trzymam kciuki, a skąd co jest...e tam, ważne, że jest :)
Anonim (niezweryfikowany)
21.05.2013 18:30:00
Pozytywnie - w odróżnieniu od zawistnie - zazdroszczę. Powodzenia !
21.05.2013 18:22:00
autor pisze o wplywach chinskich nie w kontekscie pierozkow(manty) a tej 2giej potrawy, czyli smazonego ryzu. i tu zgoda bo takei dania mozna znalezc w Chinach, a jesli szarpniemy sie w Kaszgar czy Xinjiang to pewnie takie same znajdzisz. pzdr
Anonim (niezweryfikowany)
21.05.2013 17:35:00
Warto liznąć trochę wiedzy o kraju nim się do niego człowiek wybierze. Mimo wszystko. Żeby nie pisać błędnie - część ludzi już wytknęła nieścisłości.
Anonim (niezweryfikowany)
21.05.2013 17:33:00
Pierozki to nie pierożki tylko manty,plov to danie typowe dla tego regionu i Chin bym sie w nich nie doszukiwala:) Issyk Kul piękne ale lepsza jest południowa strona ze względu na lepszy i bezpośredni dostęp do płazy. Północna jest bardziej zabudowana i poszatkowana. Banalnie jest dojechać na miejsce samemu. Jeśli chcesz zrobić sobie trekking po okolicznych tam górach, kup mapę i idź sam nie bierz przewodnika (zawsze próbują go wcisnąć ludziom mówiąc ze jest niezbędny). Z pomocy CBT warto skorzystać głownie podczas wyprawy nad Song Kul. Pozdr z Biszkeku:)
Anonim (niezweryfikowany)
21.05.2013 17:29:00
Ten plav to chyba pilaw? Potrawa z Azji Środkowej, bardzo popularna również w Kazachstanie.
21.05.2013 17:23:00
Wsio haraszo i dobrze ! Ale jedzonko prezentuje sie przednio. Próbowałeś sił w zapasach??