od 15 lat pokazujemy jak oszczędzać na lotach ustaw powiadomienie
Samolotem Dookoła Chin. Odcinek 7: Hongkong - czyli Chiny poza Chinami
opublikowano 28.09.2012 na blogu Podróże Admina Loter.pl

Hongkong to dziwny... Kraj? Prowincja? Miasto? Należy do Chin, ale oddziela go pilnie strzeżona granica. Terytorium ma dużą autonomię. Dziesiątki lat rządów Brytyjczyków zrobiły swoje. Nareszcie dogadam się po angielsku! Nie słychać tu klaksonów, samochody przepuszczają pieszych, brak blokady stron internetowych. Czuć powiew zachodu.

W hostelu spotykam Kolumbijkę, która poleca mi złapanie autobusu z Kantonu do Hongkongu. Koszt - 45 PLN, to sporo taniej niż pociąg (ok 120 PLN), o którym myślałem wcześniej. Jedzie się 3,5 godziny (pociągiem trochę ponad dwie). Autobusy CTS odjeżdżają spod hotelu Landmark - wieżowca przy stacji metra Haizhu Square w samym centrum miasta. Według mojej informacji, kurs ma być o 10:10. Jestem tam o 9:50. Niestety bilety na 10:10 wyprzedane, kupuję na 10:50. Nie jest źle. Dobrze, że pierwszy wolny kurs nie jest na przykład o 18:00. Czekając na autobus spaceruję po mieście. Czuć że jestem na południu. Węższe uliczki, więcej zieleni, palmy. Trafiam do lokalnej knajpki żeby coś zjeść. Na szczęście kelner mówi trochę po angielsku. Z lokalnych potraw poleca rybę w sosie z orzechów piniowych. To specjalność Kantonu. Na wszelki wypadek pytam ile trwa przygotowanie. Autobus mam za około 50 minut. Kelner uspokaja, że gotowe będzie za 15 minut. Po 25 minutach czekania zaczynam coraz bardziej nerwowo patrzeć na zegarek. Po 30 minutach daję znać kelnerowi, że zaraz muszę się zbierać na autobus. Po kolejnych 10 minutach już wstaję i zakładam plecak. W tym momencie dostają moją rybę. Ponieważ jestem bardzo głodny, a przede mną dość długa podróż, proszę o zapakowanie dania w pojemnik na wynos. 

Do autobusu wchodzę około 3 minuty przed odjazdem. Nawet nie zauważam, że miejsca są numerowane i siadam w ostatnim rzędzie, by spokojnie zjeść rybkę z pudełka. Przyznam, że jest całkiem dobra, ale rewelacji nie ma. Na drugim przystanku pod hotelem Marriott, autobus wypełnia się pasażerami. Orientuję się, że zająłem czyjeś miejsce i przenoszę się na przód. Trasa przejazdu wiedzie autostradą po obrzeżach ogromnej aglomeracji Kantonu. W tym rejonie znajduje się jedno z największych nagromadzeń fabryk na świecie. Od Kantonu, przez Dong Guan, po Shenzhen i Hongkong właściwie cały czas jest jakaś zabudowa. Z fabrykami i biurami fajnie kontrastują plantacje bananów, palm kokosowych i warzyw. Po trochę ponad dwóch godzinach jazdy docieramy do granicy tuż za Shenzhen. Być może do tego miasta już w niedalekiej przyszłości bezpośrednie połączenie otworzy nasz LOT. Wygodne połączenie zarówno z Hongkongiem jak i Kantonem. Shenzhen jeszcze 40 lat temu był małą wioską rybacką. Dzisiaj, dopingowane rozwojem sąsiedniego Kantonu i Hongkongu przerodziło się w wielkie, nowoczesne przemysłowo-usługowe miasto i spory port. 

Przekroczenia granicy między Chinami a... Chinami, wygląda tak. Wysiadam z autobusu. Idę za tłumem do Chińskiej kontroli granicznej po drodze prześwietlając bagaż. Stempel do paszportu. Pierwszy wjazd do Chin za mną. Na wizie mam zezwolenie na dwa. Idę dalej do kontroli w Hongkongu. Obywatele Unii Europejskiej nie potrzebują tutaj wiz. Normalna kontrola paszportowa i już jestem w Hongkongu. Wychodzę z terminala granicznego, a tam czeka na mnie inny autobus tego samego przewoźnika. Ponieważ na piersi mam nalepkę z logo CTA, obsługa przewoźnika szybko wyłapuje mnie z tłumu i wskazuje odpowiedni pojazd. Do celu podróży - miasta Hongkong, została niecała godzina jazdy. Gdy przejeżdżam obok pierwszych zabudowań, od razu rzuca się w oczy niesamowita wysokość budowanych tu bloków mieszkalnych. Tak jak w Chinach było to średnio 30 pięter, tutaj jest nawet około 40! W końcu dojeżdżam do dzielnicy Kowloon, w której znajduje się końcowy przystanek. 

Po wyjściu z autobusu, od razu czuję nieznośny upał i wilgotność powietrza. Momentalnie na czole pojawiają się krople potu. Wyciągam mapę by zorientować się w terenie. Momentalnie podchodzi do mnie jakiś starszy Europejczyk i oferuje pomoc. Wskazuje mi drogę do najbliższej stacji metra. Zanim skorzystam z pociągu, muszę wypłacić z bankomatu miejscowe dolary oraz wymienić je na drobniejsze na bilety. Metro w Hongkongu jest bardzo przyjazne i czyste. Sieć linii jest bardzo rozbudowana. Właściwie wszędzie można się dostać metrem. Kupuję bilet do stacji Causeway Bay w centrum miasta na wyspie Hongkong. Niestety zapomniałem wydrukować dokładnej mapki i adresu hostelu, który wcześniej zarezerwowałem. Wiem tylko, że jest gdzieś przy stacji Causeway Bay. W wielu mi9ejscach Hongkongu dostępny jest darmowy internet wi-fi. Jest jednak jeden haczyk. By się zalogować, trzeba podać numer telefonu i otrzymać specjalny kod sms-em. Na szczęście, mimo że moja chińska karta jest rozładowana, kod przychodzi bez problemu. 

Hostel Yes Inn Causeway Bay zajmuje cały 9-piętrowy budynek tuż przy głównej ulicy Hennessy Road. Musze przyznać, że jestem pod wrażeniem. Obiekt jest dość nowy. Na 4 piętrze i na dachu znajdują się tarasy, na których można usiąść, skorzystać z internetu, czy wypić piwo. Nad głowami sąsiadujące drapacze chmur. To się nazywa hostel w samym centrum! Mój pokój jest 9-osobowy. Bardzo wygodne łóżka piętrowe, schowki na zbliżeniową kartę, wi-fi w każdym pokoju, gniazdka przy każdym łóżku, a do tego w każdym pokoju bardzo czysta i elegancka łazienka z prysznicem i toaletą. Musze przyznać, że to najlepsze hostelowe warunki na jakie kiedykolwiek natrafiłem. Nocleg kosztuje około 70 PLN. 

W pokoju spotykam Martę - Polkę z Krakowa, która od kilku lat mieszka i pracuje w Szanghaju. Razem idziemy na miasto coś zjeść. Trafiamy do miejsca serwującego pierogi. Zamawiamy zestawy z różnymi nadzieniami. Jedne gotowane, inne smażone. Do tego do maczania sos sojowy, albo ocet. Bardzo dobre! Za jedną osobę wychodzi około 20-25 PLN. W Chinach za to samo pewnie zapłaciłbym około 8-10 PLN. Na dzisiaj już nie planuje żadnego zwiedzania. Przed pójściem spać tylko spacer po okolicy. Hongkong jest niesamowicie zatłoczony. Widać że brakuje tu wolnej powierzchni. Gęstość zaludnienia na jeden kilometr kwadratowy jest tutaj druga największa na świecie po Singapurze.

Plan na następny dzień - spotkanie z Wilsonem, kolegą którego poznałem podczas podróży do Maroka, i z którym od tego czasu byliśmy w kontakcie. To rodowity "Hongkongczyk", tak więc mogę liczyć na oprowadzenie po fajnych miejscach. Najpierw charakterystycznym, starym 2-piętrowym tramwajem ruszamy do Victoria Harbour. Stąd łapiemy prom na drugą stronę cieśniny do Kowloon. Z promu i z portu roztacza się efektowny widok na dzielnicę biznesową z wieżowcami. Pogoda zaczyna się psuć. Podczas przeprawy promem zrywa się ulewa i burza z piorunami. Udaje nam się przejśc podziemnymi przejściami do jednej ze stacji metra. Jedziemy na północ do stacji Prince Edward. Wilson prowadzi mnie do jednej z ulubionych restauracji specjalizującej się w charakterystycznych dla Hongkongu potrawach dim sum. To potrawy gotowane na parze w bambusowych koszyczkach nakładanych jeden na drugi. Musze przyznać że jestem zachwycony smakami! Zamawiamy około 7-8 różnych potraw. Różnego rodzaju pierożki, makaron, kurze łapki... Ponieważ jesteśmy kawałek od centrum miasta, ceny są zupełnie znośne jak na Hongkong. Za osobę płacimy około 30-35 PLN. 

W dalszą drogę ruszamy pieszo na południe. Wilson prowadzi mnie przez wąskie, tętniące życiem uliczki Kowloon. Wszędzie kwitnie handel. A to bazar, a to ulica z niekończącymi się sklepami, restauracjami. Na szczęście pogoda znacznie się poprawiła. Nie pada, a po deszczu spadła nieco temperatura. Przechodzimy przez park. W samym centrum Kowloon oaza zieleni, baseny, korty. Ceny mieszkań w okolicznych blokach kilkukrotnie przebijają najbardziej prestiżowe dzielnice Warszawy.

Dochodzimy do cieśniny z widokiem na całą biznesową dzielnicę Hongkongu, czyli Hongkong. Widok robi wrażenie.

Ja jednak mam zamiar wybrać się na górę Victoria Peak, by zobaczyć ta najsłynniejszą panoramę miasta. Powoli zaczyna się ściemniać, tak więc teraz jest najlepszy czas na wjazd na górę. Z Wilsonem rozstaję się pod dolną stacją tramwaju jadącego na Victoria Peak. Wjazd na górę kosztuje 20 PLN w obie strony. Żeby skorzystać z tarasu widokowego, trzeba dopłacić 12-15 PLN. Warto za wszystko zapłacić na dole. Wyjdzie trochę taniej. Bez opłacenia tarasu widokowego za dużo nie zobaczymy. Tramwaj powoli pnie się po stromym wzgórzu. Widoki już są niesamowite.

To jednak nic w porównaniu z tym co czeka mnie na samej górze. Słońce właśnie zaszło. Na niebie jeszcze jest niebieska łuna. Poniżej rozświetlone wieżowce Hongkongu. Dla fanów panoram miejskich - widok oszałamiający. 

Po zjeździe na dół łapie mnie kolejna ulewa. O dlaszym zwiedzaniu raczej nie ma mowy. Zresztą robi się już późno. Wracam więc do hostelu, trzeba też napisać kolejny odcinek relacji :)

Kolejnego dnia muszę z powrotem wrócić do Kantonu. Autobus CTS o 10:50 łapię pod hotelem Metro Park Causeway Bay. Hotel znajduje się tuż przy stacji metra Tin Hau. Koszt biletu 110 dolarów Hongkongu czyli około 50 PLN. W ten sposób kończy się moja dość krótka, ale bardzo ciekawa przygoda z Hong Kongiem. Czas z powrotem do Chin.

komentarze

Anonim (niezweryfikowany), czw., 10/04/2012 - 12:25
komentarz
Mam pytanko odnośnie hosteli w Hong Kongu na Mirador Mansion?? był ktoś w którymś, polecacie??Venetian Hostel , Kowloon New Hostel,USA Hostel Hong Kong... może ktoś z Was Drodzy Forumowicze mogłby coś niedrogiego polecić? będe w Hongkongu na jedna noc w drodze na Filipiny w połowie listopada i w drodze powrotnej 2 noce... Pozdrawiam -Marta
Anonim (niezweryfikowany), czw., 10/04/2012 - 10:44
komentarz
Ja z kolei nocowałem w Yes Inn, ale w okolicy stacji Fortress Hill, pokoje dostępne z innej windy, niż recepcja, ale to standard w HK. Tak jak ktoś już pisał, na Victoria Peak można przejść się malowniczą drogą, my wjechaliśmy na górę kolejką, zrobiliśmy sobie długi spacer na dół, rewelacja, polecam, malownicze widoki! Polecam też wycieczkę wodolotem do Macau.
Anonim (niezweryfikowany), pon., 10/01/2012 - 20:57
komentarz
Wszystko pięknie @by gość - 2012-09-28 15:45, ale nie! "zależy Tobie", a jedynie "ZALEŻY CI" niby nic, ale jakoś nie po "polskiemu"...
Anonim (niezweryfikowany), ndz., 09/30/2012 - 18:04
komentarz
Gęstość zaludnienia na jeden kilometr kwadratowy jest tutaj druga największa na świecie po Singapurze. Poprawka: Monako jest pierwsze. Singapur odpowiednio drugi i Hong Kong trzeci. :)
Anonim (niezweryfikowany), ndz., 09/30/2012 - 13:39
komentarz
a ja byłem w Jaśle i też było zajebiście, miałem 75 minut żeby obskoczyć całe miasto, aby móc zdążyć na autobus do Krosna (a dworzec jest 1 km od centrum), zdążyłem nawet zjeść obiad dnia z dwóch dań+kompot za 9 zł
Anonim (niezweryfikowany), sob., 09/29/2012 - 11:29
komentarz
W HongKongu zajebiste są wyspy, oaza spokoju w porównaniu z centrum. Na kilka z nich można dopłynąc promem z półwyspu Koowlon. Warto też popłynąć do Macau. Miasto zupełnie odmienne od HK.
Anonim (niezweryfikowany), pt., 09/28/2012 - 23:50
komentarz
:-) Jar
Anonim (niezweryfikowany), pt., 09/28/2012 - 23:17
komentarz
Kiedyś w kawiarni nie mieli herbaty (!?) Wyjaśnili, że jak sama nazwa wskazuje, w kawiarni pije się kawę nie herbatę. Zachowując proporcje i umiar: w Loterze - nawet jak nazwa wskazuje - bardziej pisze się o lataniu/ podróżowaniu (przemieszczaniu się), a mniej o zwyczajach i obyczajach, pięknie przyrody nieojczystej i muzeach/galeriach. I niech tak dalej będzie.... 14
Anonim (niezweryfikowany), pt., 09/28/2012 - 20:51
komentarz
Wjazd na górę kosztuje 20 PLN w obie strony
Anonim (niezweryfikowany), pt., 09/28/2012 - 19:12
komentarz
Co sie niektorzy uczepili tego zwiedzania i zwiedzania, admin zapewne zwiedza ale tematem przewodnim tej strony internetowej sa tanie podroze i to admin opisuje, jakby to byla strona o zwiedzaniu napewno byloby tam duzo informacji o zwiedzaniu a niewiele o tanim podrozowaniu. Bardzo dobre i ciekawe informacje. Po to tu wchodze a nie po opisy swiatyn i kwasno slodkich potraw. Pomyslcie troche zanim zaczniecie cos komentowac. Myslenie nie boli...
Anonim (niezweryfikowany), pt., 09/28/2012 - 18:16
komentarz
Kolejna maruda. Napisz wiec jak wrocisz z Tajlandii.
Anonim (niezweryfikowany), pt., 09/28/2012 - 17:45
komentarz
Hong Kong-pierwsze miasto, które naprawdę zwiedziłeś. Jeżeli chodzi o Chiny to tak bardzo zależy Tobie na zobaczeniu nieturystycznych miejsc, że w rzeczywistości spędzasz więcej czasu w podróży, nie poznając prawdziwego życia, ludzi, natury, kultury. Fajnie, że w jednym miejscu poznałeś Couch Surfera ale ja bym była zawiedziona tylko jedną osobą...za tydzień jadę do Tajlandii i tak układałam sobie miesięczną wyprawę żeby była różnorodna, aby przeżyć różne nowe doświadczenia, a nie "zobaczyć jak najwięcej nic nie widząc". Ale widać że jesteś podekscytowany i zadowolony. Może z większą ilością podróży będziesz bardziej wymagający niż miał chęć pojawiania się każdego dnia w nowym miejscu.
Anonim (niezweryfikowany), pt., 09/28/2012 - 16:29
komentarz
jakby ktos chcial przyoszczedzic jeszcze - na gore wiktorii da sie wejsc pieszo (sprawdzilam osobiscie) - sama wedrowka bardzo ciekawa, mozna sobie (jesli sie startuje z poziomu zatoki) podjechac ewentualnie najdluzszymi na swicie schodami ruchomymi, po drodze juz na sama gore sa miejsca widokowe, te najblizej szczytu daja widok na panorame miasta wcale nie ustepujaca tej z tarasu; przede wszystkim ciekawy sposob na spedzenie dnia, choc i taniej przy okazji tez;
Anonim (niezweryfikowany), pt., 09/28/2012 - 11:25
komentarz
Moglbys podac nazwe tego hostelu?
Anonim (niezweryfikowany), pt., 09/28/2012 - 10:31
komentarz
Super zdjęcia, zazdroszczę wrażeń...
Anonim (niezweryfikowany), pt., 09/28/2012 - 10:31
komentarz
Super zdjęcia, zazdroszczę wrażeń...
admin, pt., 09/28/2012 - 12:56
komentarz
Hostel Yes Inn Causeway Bay zajmuje cały 9-piętrowy budynek tuż przy głównej ulicy Hennessy Road.
boogie, sob., 09/29/2012 - 14:38
komentarz
E tam, psy szczekają, a Loter leci dalej:) Świetne miejscówki, dużo latania, dobrze się czyta. Okazuje się, że mamy w Polsce 40 milionów znawców podróżowania, latania i organizowania wycieczek. Hejting zawsze na propsie :)
Maces, pt., 09/28/2012 - 21:28
komentarz
No już nie mogę... Kolejny raz powtarza się to samo. Gdyby Admin pisał dla National Geographic to zamieszczał by w reportażu więcej info o krajobrazach, przyrodzie; gdyby pisał dla Towarzystwa Historycznego - pisałby o doznaniach podczas spotkania Armią Terakotową; ale skoro pisze dla wortalu traktującego o tanim lataniu/podróżowaniu to pisze głównie o przemieszczaniu się i kosztach z tym związanych. Co w tym dziwnego i trudnego do zrozumienia i akceptacji? @Admin dzięki za relacje; czekam na dalsze części i może małe podsumowanie na koniec.
red5555, sob., 09/29/2012 - 00:46
komentarz
dla tych którzy będą mieli okazje polecam krotką wycieczkę na wyspę Lantau żeby zobaczyć największy na świecie posag siedzącego Buddy :)
Irik, sob., 09/29/2012 - 03:55
komentarz
I tak jeszcze w temacie taniego latania to nie tylko zwiedzanie i podróżowanie jest fajne, ale też planowanie i satysfakcja, że lecisz na drugi koniec świata za pieniądze, za które niektórzy przeleżą tydzień nad basenem w Egipcie. Cały czas przed oczami widzę wyprawę dookoła świata za 4000zł. :)
J.F.K., ndz., 09/30/2012 - 20:55
komentarz
Jak juz sie bawic w czepialstwo to trzeba nadmienic, ze Macau jest pierwsze z liczba 19,610/km2. Monaco na drugim (17,676/km2), Singapur trzeci (7,363/km2) i HK czwarty (6,452/km2) - prawie wszystkie badania z przelomu 2011/2012. Rzecz jednak w tym, ze pewnych danych nie da sie idealnie zmierzyc i Hong Kong bankowo ma wieksza liczbe ludnosci niz jest to podawane oficjalnie. W Singapurze czy Monako takie dane z pewnoscia sa bardziej wiarygodne a co za tym idzie HK moze byc w zwiazku z tym na wyzszej pozycji. http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_sovereign_states_and_dependent_territories_by_population_density#Main_list Ps. Druga sprawa jest taka, ze takie dane tez mozna roznie czytac, bo o ile w Hong Kongu wzgorza sa czesto niezamieszkane a ich ilosc stanowi spora powierzchnie miasta, to w samym Mong Koku gestosc zaludnienia wynosila jeszcze niedawno 130,000 osob na kilometr kwadratowy. Wykresy i tabelki mozna wyrzucic do kosza kiedy probujac przejsc przez jezdnie znikasz w morzu ludzi :)
J.F.K., pt., 09/28/2012 - 23:03
komentarz
Hong Kong-pierwsze miasto, które naprawdę zwiedziłeś (...) Może z większą ilością podróży będziesz bardziej wymagający Rozbawilem sie do lez.. Facet prowadzi jeden z najwiekszych portali o tanim lataniu (nie zwiedzaniu!) dla polskich internautow a ty chcesz udzielac rad dotyczacych podrozy, bo akurat sie wybierasz do Tajlandii (nota bene najwiekszego skupiska turystow poza Egiptem)? Teraz to juz padlem. W jednym ze swoich wpisow tez sie troche zdziwilem, ze Admin ma krotkie postoje w miastach, bo sam wole dlugie ale rozumiem taki sposob podrozowania i olbrzymia ilosc wyzwan jakie ze soba niesie. Takiego medrkowania jak na polskich forach (niezaleznie od tematyki) nie widzialem nigdzie a teraz co kolejny post pojawiaja sie nastepni doradcy najwyrazniej zazdrosni, ze sami nie leca do Chin, bo przeciez "na miejscu tego czy owego robiliby to, to i to.." - typowo polski folklor internetowy.. Tez chetnie przeczytam relacje z Twojej "wyprawy" do Tajlandii, skoro plan masz taki genialny oraz jedyny sluszny sposob na podroze , ze wszyscy powinni sie uczyc od Ciebie.
J.F.K., pt., 09/28/2012 - 13:18
komentarz
Yes Inn - swietny wybor, bo to chyba faktycznie najladniejszy hostel w HK. Szkoda tylko, ze taki drogi w opcji 2-os :( Zazdroszcze wjazdu tramwajem na Peak ale ze swojej strony moge polecic wjazd autobusem. Wbrew pozorom bardzo emocjonujacy :D Z okolicy Central jezdzi nr 15 i za 10HKD przejezdza sie nim przez spory kawal wyspy a potem serpentynami pod gore, wiec dobrze siedziec na gornym pietrze z samego przodu :) W zasadzie, jak tak teraz mysle, to najlepsza opcja byloby wjechac tramwajem a zjechac busem. Szkoda, ze pogoda nie dopisala, ale tak to juz chyba jest o tej porze roku.
Samolotem Dookoła Chin. Odcinek 7: Hongkong - czyli Chiny poza Chinami
Anonim (niezweryfikowany)
4.10.2012 12:25:00
Mam pytanko odnośnie hosteli w Hong Kongu na Mirador Mansion?? był ktoś w którymś, polecacie??Venetian Hostel , Kowloon New Hostel,USA Hostel Hong Kong... może ktoś z Was Drodzy Forumowicze mogłby coś niedrogiego polecić? będe w Hongkongu na jedna noc w drodze na Filipiny w połowie listopada i w drodze powrotnej 2 noce... Pozdrawiam -Marta
Anonim (niezweryfikowany)
4.10.2012 10:44:00
Ja z kolei nocowałem w Yes Inn, ale w okolicy stacji Fortress Hill, pokoje dostępne z innej windy, niż recepcja, ale to standard w HK. Tak jak ktoś już pisał, na Victoria Peak można przejść się malowniczą drogą, my wjechaliśmy na górę kolejką, zrobiliśmy sobie długi spacer na dół, rewelacja, polecam, malownicze widoki! Polecam też wycieczkę wodolotem do Macau.
Anonim (niezweryfikowany)
1.10.2012 20:57:00
Wszystko pięknie @by gość - 2012-09-28 15:45, ale nie! "zależy Tobie", a jedynie "ZALEŻY CI" niby nic, ale jakoś nie po "polskiemu"...
30.09.2012 20:55:00
Jak juz sie bawic w czepialstwo to trzeba nadmienic, ze Macau jest pierwsze z liczba 19,610/km2. Monaco na drugim (17,676/km2), Singapur trzeci (7,363/km2) i HK czwarty (6,452/km2) - prawie wszystkie badania z przelomu 2011/2012. Rzecz jednak w tym, ze pewnych danych nie da sie idealnie zmierzyc i Hong Kong bankowo ma wieksza liczbe ludnosci niz jest to podawane oficjalnie. W Singapurze czy Monako takie dane z pewnoscia sa bardziej wiarygodne a co za tym idzie HK moze byc w zwiazku z tym na wyzszej pozycji. http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_sovereign_states_and_dependent_territories_by_population_density#Main_list Ps. Druga sprawa jest taka, ze takie dane tez mozna roznie czytac, bo o ile w Hong Kongu wzgorza sa czesto niezamieszkane a ich ilosc stanowi spora powierzchnie miasta, to w samym Mong Koku gestosc zaludnienia wynosila jeszcze niedawno 130,000 osob na kilometr kwadratowy. Wykresy i tabelki mozna wyrzucic do kosza kiedy probujac przejsc przez jezdnie znikasz w morzu ludzi :)
Anonim (niezweryfikowany)
30.09.2012 18:04:00
Gęstość zaludnienia na jeden kilometr kwadratowy jest tutaj druga największa na świecie po Singapurze. Poprawka: Monako jest pierwsze. Singapur odpowiednio drugi i Hong Kong trzeci. :)
Anonim (niezweryfikowany)
30.09.2012 13:39:00
a ja byłem w Jaśle i też było zajebiście, miałem 75 minut żeby obskoczyć całe miasto, aby móc zdążyć na autobus do Krosna (a dworzec jest 1 km od centrum), zdążyłem nawet zjeść obiad dnia z dwóch dań+kompot za 9 zł
29.09.2012 14:38:00
E tam, psy szczekają, a Loter leci dalej:) Świetne miejscówki, dużo latania, dobrze się czyta. Okazuje się, że mamy w Polsce 40 milionów znawców podróżowania, latania i organizowania wycieczek. Hejting zawsze na propsie :)
Anonim (niezweryfikowany)
29.09.2012 11:29:00
W HongKongu zajebiste są wyspy, oaza spokoju w porównaniu z centrum. Na kilka z nich można dopłynąc promem z półwyspu Koowlon. Warto też popłynąć do Macau. Miasto zupełnie odmienne od HK.
29.09.2012 03:55:00
I tak jeszcze w temacie taniego latania to nie tylko zwiedzanie i podróżowanie jest fajne, ale też planowanie i satysfakcja, że lecisz na drugi koniec świata za pieniądze, za które niektórzy przeleżą tydzień nad basenem w Egipcie. Cały czas przed oczami widzę wyprawę dookoła świata za 4000zł. :)
29.09.2012 00:46:00
dla tych którzy będą mieli okazje polecam krotką wycieczkę na wyspę Lantau żeby zobaczyć największy na świecie posag siedzącego Buddy :)
Anonim (niezweryfikowany)
28.09.2012 23:50:00
:-) Jar
Anonim (niezweryfikowany)
28.09.2012 23:17:00
Kiedyś w kawiarni nie mieli herbaty (!?) Wyjaśnili, że jak sama nazwa wskazuje, w kawiarni pije się kawę nie herbatę. Zachowując proporcje i umiar: w Loterze - nawet jak nazwa wskazuje - bardziej pisze się o lataniu/ podróżowaniu (przemieszczaniu się), a mniej o zwyczajach i obyczajach, pięknie przyrody nieojczystej i muzeach/galeriach. I niech tak dalej będzie.... 14
28.09.2012 23:03:00
Hong Kong-pierwsze miasto, które naprawdę zwiedziłeś (...) Może z większą ilością podróży będziesz bardziej wymagający Rozbawilem sie do lez.. Facet prowadzi jeden z najwiekszych portali o tanim lataniu (nie zwiedzaniu!) dla polskich internautow a ty chcesz udzielac rad dotyczacych podrozy, bo akurat sie wybierasz do Tajlandii (nota bene najwiekszego skupiska turystow poza Egiptem)? Teraz to juz padlem. W jednym ze swoich wpisow tez sie troche zdziwilem, ze Admin ma krotkie postoje w miastach, bo sam wole dlugie ale rozumiem taki sposob podrozowania i olbrzymia ilosc wyzwan jakie ze soba niesie. Takiego medrkowania jak na polskich forach (niezaleznie od tematyki) nie widzialem nigdzie a teraz co kolejny post pojawiaja sie nastepni doradcy najwyrazniej zazdrosni, ze sami nie leca do Chin, bo przeciez "na miejscu tego czy owego robiliby to, to i to.." - typowo polski folklor internetowy.. Tez chetnie przeczytam relacje z Twojej "wyprawy" do Tajlandii, skoro plan masz taki genialny oraz jedyny sluszny sposob na podroze , ze wszyscy powinni sie uczyc od Ciebie.
28.09.2012 21:28:00
No już nie mogę... Kolejny raz powtarza się to samo. Gdyby Admin pisał dla National Geographic to zamieszczał by w reportażu więcej info o krajobrazach, przyrodzie; gdyby pisał dla Towarzystwa Historycznego - pisałby o doznaniach podczas spotkania Armią Terakotową; ale skoro pisze dla wortalu traktującego o tanim lataniu/podróżowaniu to pisze głównie o przemieszczaniu się i kosztach z tym związanych. Co w tym dziwnego i trudnego do zrozumienia i akceptacji? @Admin dzięki za relacje; czekam na dalsze części i może małe podsumowanie na koniec.
Anonim (niezweryfikowany)
28.09.2012 20:51:00
Wjazd na górę kosztuje 20 PLN w obie strony
Anonim (niezweryfikowany)
28.09.2012 19:12:00
Co sie niektorzy uczepili tego zwiedzania i zwiedzania, admin zapewne zwiedza ale tematem przewodnim tej strony internetowej sa tanie podroze i to admin opisuje, jakby to byla strona o zwiedzaniu napewno byloby tam duzo informacji o zwiedzaniu a niewiele o tanim podrozowaniu. Bardzo dobre i ciekawe informacje. Po to tu wchodze a nie po opisy swiatyn i kwasno slodkich potraw. Pomyslcie troche zanim zaczniecie cos komentowac. Myslenie nie boli...
Anonim (niezweryfikowany)
28.09.2012 18:16:00
Kolejna maruda. Napisz wiec jak wrocisz z Tajlandii.
Anonim (niezweryfikowany)
28.09.2012 17:45:00
Hong Kong-pierwsze miasto, które naprawdę zwiedziłeś. Jeżeli chodzi o Chiny to tak bardzo zależy Tobie na zobaczeniu nieturystycznych miejsc, że w rzeczywistości spędzasz więcej czasu w podróży, nie poznając prawdziwego życia, ludzi, natury, kultury. Fajnie, że w jednym miejscu poznałeś Couch Surfera ale ja bym była zawiedziona tylko jedną osobą...za tydzień jadę do Tajlandii i tak układałam sobie miesięczną wyprawę żeby była różnorodna, aby przeżyć różne nowe doświadczenia, a nie "zobaczyć jak najwięcej nic nie widząc". Ale widać że jesteś podekscytowany i zadowolony. Może z większą ilością podróży będziesz bardziej wymagający niż miał chęć pojawiania się każdego dnia w nowym miejscu.
Anonim (niezweryfikowany)
28.09.2012 16:29:00
jakby ktos chcial przyoszczedzic jeszcze - na gore wiktorii da sie wejsc pieszo (sprawdzilam osobiscie) - sama wedrowka bardzo ciekawa, mozna sobie (jesli sie startuje z poziomu zatoki) podjechac ewentualnie najdluzszymi na swicie schodami ruchomymi, po drodze juz na sama gore sa miejsca widokowe, te najblizej szczytu daja widok na panorame miasta wcale nie ustepujaca tej z tarasu; przede wszystkim ciekawy sposob na spedzenie dnia, choc i taniej przy okazji tez;
28.09.2012 13:18:00
Yes Inn - swietny wybor, bo to chyba faktycznie najladniejszy hostel w HK. Szkoda tylko, ze taki drogi w opcji 2-os :( Zazdroszcze wjazdu tramwajem na Peak ale ze swojej strony moge polecic wjazd autobusem. Wbrew pozorom bardzo emocjonujacy :D Z okolicy Central jezdzi nr 15 i za 10HKD przejezdza sie nim przez spory kawal wyspy a potem serpentynami pod gore, wiec dobrze siedziec na gornym pietrze z samego przodu :) W zasadzie, jak tak teraz mysle, to najlepsza opcja byloby wjechac tramwajem a zjechac busem. Szkoda, ze pogoda nie dopisala, ale tak to juz chyba jest o tej porze roku.
28.09.2012 12:56:00
Hostel Yes Inn Causeway Bay zajmuje cały 9-piętrowy budynek tuż przy głównej ulicy Hennessy Road.
Anonim (niezweryfikowany)
28.09.2012 11:25:00
Moglbys podac nazwe tego hostelu?
Anonim (niezweryfikowany)
28.09.2012 10:31:00
Super zdjęcia, zazdroszczę wrażeń...
Anonim (niezweryfikowany)
28.09.2012 10:31:00
Super zdjęcia, zazdroszczę wrażeń...