od 15 lat pokazujemy jak oszczędzać na lotach ustaw powiadomienie
Daleka Azja Za Grosze. Odcinek 5: Bontoc - Sagada - Baguio
opublikowano 22.11.2011 na blogu Podróże Admina Loter.pl
w pobliżu: Cauayan Manila

Kontynuujemy naszą podróż przez góry północnego Luzonu - największej wyspy Filipin. Kiedy docieramy jeepney'em z Banaue do Botocu, słońce ma się już ku zachodowi. Za pół godziny (według Lonely Planet) ma odjeżdżać ostatni jeepney do Sagady, ostatecznego celu naszej dzisiejszej podróży. Niestety, tego kursu dziś nie będzie. Tak więc zmiana planów. Nocujemy w Bontoc!

Bontoc to niewielkie miasto położone w dolinie górskiej. Kiedy zaczynamy szukać noclegu, jest już zupełnie ciemno. Na ulicy nie spotykamy ani jednego turysty. Główną ulicę, jak w większości filipińskich miast, wypełnia hałas pędzących tricykli, i gwar miejscowych do późnej nocy pracujących przy swoich straganach, sklepikach, kramach. Znów, mimo późnej pory i mimo faktu przebywania w zupełnie nam nieznanym, "nieturystycznym" mieście, czujemy się zupełnie swobodnie. Miejscowi się do nas uśmiechają, czasem nawet witają. Ta uprzejmość jest bezinteresowna, nikt nas nie nagabuje do zakupu towarów, czy do skorzystania z usług przewodnika. Po nocy w samolocie, a następnej w autobusie, szukamy zakwaterowania w którym będziemy mogli się umyć i odpocząć. Ceny noclegu dla jednej osoby w pokoju 2-osobowym w hotelu wahają się między 100-400 pesos, czyli około 8-32 PLN. Standard zakwaterowania jest niski. Generalnie o łazience z ciepłą bieżącą wodą można zapomnieć, nawet w przypadku najdroższego hotelu w mieście. Z nadzieją na uniknięcie przygód z karaluchami itp. trafiamy do "najlepszego hotelu w mieście". Pozostały tylko "standard doubles" (z dzieloną łazienką na korytarzu) za 200 pesos od osoby (około 16 PLN). Pokój w miarę czysty, pościel uprana - czysta. Niewiele więcej nam teraz do szczęścia potrzeba! Owa dzielona łazienka to tylko toaleta z umywalką. Brak bieżącej wody, tylko wiadro z zimną wodą, z kubełkiem do spłukiwania toalety. Boimy się pomyśleć jak wyglądają te tańsze hotele :) 

Bontoc. Widok z okna naszego hotelu o poranku

Wieczorem wychodzimy na miasto w poszukiwaniu jakiegoś miejsca z filipińską kuchnią. Trafiamy do restauracji po drugiej stronie ulicy od hotelu.  Po poprzednich nie bardzo udanych próbach z lokalnymi specjałami, cały czas liczymy, że słaba passa się odwróci. Jakże się pomyliliśmy... Smażona wieprzowina z ryżem okazała się chłodnymi skwarkami z tłuszczu podanymi z równie chłodnym nieprzyprawionym ryżem i warzywami. Po prostu nie zjadliwe... Kurczak po szanghajsku okazał się zimnymi pałeczkami z ciasta z głębokiego tłuszczu ze śladowymi ilościami mięsnego nadzienia + zimne sadzone jajko. Oczywiście zero soli i pieprzu :) Nasza kolacja kończy się zakupem (swoją drogą bardzo dobrych) ciastek w okolicznej piekarni. Do hotelu wracamy około 23:00. Następnego dnia o 8:30 mamy kolejnego jeepneya do nastpnego punktu naszej podróży.

Rano po raz pierwszy widzimy Bontoc w świetle dnia. Miasto, ze wszystkich stron otoczone jest górami. O 8:30 mamy Jeepneya do Sagady - małego, klimatycznego górskiego miasteczka - ulubionej bazy wypadowej "backpackersów" w wyższe góry. W samochodzie my i 5-6 miejscowych. Przejazd bardzo efektowną widokowo trasą trwa około godziny. W końcu docieramy do Sagady.

Krótki spacer po miasteczku, wizyta w kawiarence internetowej i ruszamy na krótki spacer po okolicy. Mamy tylko 2-3 godziny na miejscu do odjazdu Banguio - naszego ostatniego dzisiaj przystanku. Spacer rozpoczyna się niewinnie. Ścieżką mijamy miejscowy cmentarz, a potem schodzimy do doliny gdzie wśród skał podziwiamy słynne wiszące na ścianie skalnej trumny. To jedna z lokalnych tradycji chowania zmarłych.

Dalsza część szlaku prowadzi przez dżunglę porastającą dolinę  górską. W pewnym momencie robi się trudniej niż przewidywaliśmy. Rozdzielamy się. Część idzie nurtem rzeki, a część pokonuje skały "na sucho". Szlak prowadzi przez kanion. By pokonac zwały skał, dochodzi nawet do sytuacji gdzie wisimy na rękach na półce skalnej by przeskoczyć na kolejną półkę. Zaplanowana godzina na przejście szlaku wydłuża się do ponad dwóch. W końcu zmęczeni docieramy z powrotem do zabudowań Sagady. Nasz autobus do Baguio już czeka gotowy do odjazdu. Baguio to największe miasto całego górskiego regionu Luzonu. Na szczęście udaje nam się zająć miejsca siedzące. Wkrótce autobus wypełnia się pasażerami, którzy siedzą nawet na dostawkach rozkładanych w  przejściu autobusu. Przed nami aż 8 godzin jazdy przez granie i przełęcze Kordyliery Centralnej.

Widoki są naprawdę imponujące. Autobus jedzie drogą wijącą się wzdłuż zboczy gór poprzecianych tarasami ryżowymi. W najwyższych partiach, widzimy chmury w dolinach poniżej nas. Niesamowite widoki!

Kilka przystanków, miejscowi  sprzedający lokalne produkty i po około ośmiu godzinach dojeżdżamy do Baguio. Dla nas to właściwie tylko miasto przesiadkowe w dalszej drodze do Manili. Dojeżdżamy wieczorem i od razu kierujemy się na dworzec. Kupujemy bilety do Manili na następny dzień wcześnie rano (4:30). Autobusy jeżdżą przez całą dobę co pół godziny. Tak więc wybór jest spory. Co ciekawe, jest nawet możliwość byboru miejsca. Z dworca przewoźnika Victory Liner  (na Filipinach często się zdarza, że różni przewoźnicy autokarowi mają różne osobne dworce). Z biletami w garści kierujemy się do poloecanego przez Lonely Planet hotelu Red Lion. Za pokoje 2-osobowe płacimy po 400 pesos od osoby (około 30 PLN). Ostatnie godziny w Baguio wykorzystujamy na spacer po mieście. Korzystamy też z taksówek. Za kilkuminutowy przejazd przez miasto płacimy w sumie około 3 PLN (czyli około 70-80 gr od osoby!). Następnego dnia, wcześnie o 4:30 rano, mamy autobus bezpośrednio do Manili. Mało snu ale mnóstwo przygód! :) Już jutro znów wzbijamy się w porzestworza. Tym razem nowa linia - Cebu Pacific. Lecimy do Puerto Princesa na wyspie Palawan!

komentarze

Anonim (niezweryfikowany), pon., 12/12/2011 - 16:02
komentarz
A ja mam pytanie odnosnie czasow przejazdow. Jak sobie na googlu patrze na czasy przejazdu z Sagdy do Baguio to wyskakuje 139km - 2 godziny 46 min. A moze nie patrze na te miasta, o ktorych piszecie? Skad wiedzieliscie, ze te czasy przejazdu sa takie dlugie? Z przewodnika, czy z innego zrodla?
Anonim (niezweryfikowany), śr., 11/23/2011 - 13:03
komentarz
kur... jak ja nie lubie wymądzania się, Ten krytykant jak chce to niech jedzie wg sposobu,który sobie założył. Loter pojechał wg innego sposobu zwiedzania/podróży. Nie ucz ich co mają robić i przede wszystkim co mają CHCIEĆ robić. Zrób wlasną wycieczkę wg wlasnego sposobu, z chęcią przeczytam Twoje relacje i nie będę na pewno krytykował Twojego zamysłu tylko przyjmę to jako TWÓJ SPOSÓB NA PODRÓŻ. I nie będę tego krytykował tylko spojrzę na to z innej perspektywy niż patrze na opisy Lotera. Krzysiek
Anonim (niezweryfikowany), śr., 11/23/2011 - 00:15
komentarz
Wow, zazdroszczę filipińskich wojaży! Byliśmy tam w marcu- najlepsze trzy tygodnie mojego życia:) chyba się tam przeprowadzę. W Sagadzie polecam wyprawę po najdłuższym kompleksie jaskiń- 3 godziny pod ziemią, "po filipińsku" czyli bez żadnych zabezpieczeń- adrenalina skacze! A do tricykla wchodzą 3 osoby z plecakami:P
Anonim (niezweryfikowany), wt., 11/22/2011 - 21:40
komentarz
nigdy wczesniej nie słyszalam o Loterze, ale te opowiesci o wyprawie wciagaja...ja tez tam chcialabym byc...trzymajcie sie Podróżnicy!!
Anonim (niezweryfikowany), wt., 11/22/2011 - 19:34
komentarz
Misiu 17:41 No to nieźle sie teraz wywaliłeś. Mówiąc szczerze kompletnie się wywaliłeś.
Anonim (niezweryfikowany), wt., 11/22/2011 - 19:29
komentarz
Najbardziej głupkowaty komentarz jest poniżej. Jaki test? Test czy samolot rzeczywiście wyląduje tam dokąd mamy bilet? Test czy autobus nie spadnie w głąb przepaści ? lol I jaki przewodnik? Do tego są książeczki Lonely Planet, Fodor's itd przewodniki, które można włożyć do plecaka i zajrzeć do nich zarówno w dżungli i jak pośrodku oceanu. Wyprawy Lotera są po to, aby pokazać, że można dotrzeć za niewielkie pieniądze do najdalszych zakątków świata + dostarczyć czytelnikom inspiracji do podejmowania takich podróży.
Anonim (niezweryfikowany), wt., 11/22/2011 - 18:41
komentarz
Czy te misie rozumki wreszcie kiedyś pojmą, że Loter robi taką wyprawę głównie jako test i poradnik dla inych niskobudżetowców ? Tu przecież chodzi o sprawdzenie połączeń, możliwości spania, cen itp. dla użytkowników Lotera ! Czy tak trudno zrozmieć, że gdyby Loter chciał to zrobić jak sobie "gościu" życzysz, to zamiast relacjonować przeloty/przejazdy, mógłby pisać o pięknie przyrody "nieojczystej" znikając z "przelotów" np na 3-4 miesiące ! Od tego to są inne portale. Do ekipy Lotera: róbcie swoje i nie zważajcie na głupkowate komentarze !
Anonim (niezweryfikowany), wt., 11/22/2011 - 18:36
komentarz
Trzeba od razu było jechać na Palawan i spędzic tam więcej czasu. Podejrzewam ze bedziecie mieli zaledwie dosyc czasu na kilka fotek.
Anonim (niezweryfikowany), wt., 11/22/2011 - 18:28
komentarz
http://www.loter.pl/daleka-azja-za-grosze-plan-podrozy Puerto Princesa na wyspie Palawan - tego nie była/nie ma w planie (!) :)
Anonim (niezweryfikowany), wt., 11/22/2011 - 18:26
komentarz
Przyjeżdzacie do jakiegoś miasta jak już jest ciemno, wcześnie rano kolejny autobus. Przyjazd do następnego miasta o 16, wyjazd o 18 następnym autobusem i jazda całą noc. Mało można doświadczyć w ten sposób. Nigdy nie poznacie co to znaczy po prostu sobie usiąść i poznać kulturę danego miejsca. Po 10 latach nic nie bedziecie pamietać z tej wyprawy. Lepiej zwiedzić 20 miejsc @ 1 dzień na miejsce niż 80 miejsc po 1 godzinie i całe noce i dni w autobusach.
Anonim (niezweryfikowany), wt., 11/22/2011 - 17:14
komentarz
Dziwne, że nie spotkaliście ani jednego turysty
Anonim (niezweryfikowany), wt., 11/22/2011 - 16:07
komentarz
Wielki szacun ekipo Lotera! Wyprawa niebanalna, pełna ciekawostek i ogromnie inspirująca.Pozwalacie uwierzyć, że świat jest w zasięgu ręki. Wystarczy się odważyć. Trzymam kciuki za namierzenie zjadliwego posiłku. Pozdrawiamy znad biurek z mroźnej Polski!
Anonim (niezweryfikowany), wt., 11/22/2011 - 15:38
komentarz
Też Filipiny?
Anonim (niezweryfikowany), wt., 11/22/2011 - 15:25
komentarz
Coś niesamowitego!!!strasznie nakręcacie atmosferę-mam ochątę jutro wsiąśc w samolot i do Was dołączyć.Piękna sprawa, juz niebawem sam odważę się na taką podróż.
Anonim (niezweryfikowany), wt., 11/22/2011 - 14:11
komentarz
No, ale na ryż to chyba długo nie będziecie mogli patrzeć, hmmm? Trzymajcie się dzielnie! Czekamy na dalsze wieści i foty. Wehikuł ponad chmurami robi wrażenie;)
Anonim (niezweryfikowany), wt., 11/22/2011 - 13:53
komentarz
Sa tam ludzie? Brak ich w opowieściach.
Anonim (niezweryfikowany), wt., 11/22/2011 - 13:26
komentarz
Kurcze kolejny odcinek i ciągle gdzieś jedziecie. Rano wstajemy, jedziemy, bo wieczorem jedziemy, żeby wstać i pojechać..
Anonim (niezweryfikowany), wt., 11/22/2011 - 13:13
komentarz
Ja w takiej podróży bałbym się jeść na ulicy :) rewelacje żołądkowe raczej nie są czymś chcianym...
Anonim (niezweryfikowany), wt., 11/22/2011 - 13:07
komentarz
A jak wygląda na Filipinach kwestia street food? Czy podobnie jak w innych krajach regionu stoją tam co kilkanaście metrów ludzie z wokiem/grillem i przygotowują swoją popisową potrawę? Piszecie tylko o restauracjach i jestem ciekawa czy nie jecie na ulicy, bo zwyczajnie nie ma gdzie czy raczej dlatego że nie chcecie. Zazdroszczę wyjazdu!
admin, śr., 11/23/2011 - 16:14
komentarz
Spokojna głowa. Mimo rzeczywiście intensywnego planu podróży w pierwszych dniach, mamy okazje poznać miejscowa kulturę. Spacerujemy po miastach, wchodzimy do barów/restauracji. Lubimy również zwiedzać zza okien autobusu. Przyklejamy nosy do szyb i patrzymy jak ludzie żyją w wioskach miasteczkach. Podziwiamy krajobrazy. Wolimy 4 dni w drodze przez interior Luzonu niż 4 dni w Manili. Dlaczego tylko 4 dni? Bo na tyle mamy czasu i pieniedzy. Wolimy 4 dni spędzić w autobusach w północnych Filipinach niż na przykład siedziec w Polsce i przynudzać na forach że ktoś podróżuje inaczej niż my lubimy... ;)
Daleka Azja Za Grosze. Odcinek 5: Bontoc - Sagada - Baguio
Daleka Azja Za Grosze. Odcinek 5: Bontoc - Sagada - Baguio
Anonim (niezweryfikowany)
12.12.2011 16:02:00
A ja mam pytanie odnosnie czasow przejazdow. Jak sobie na googlu patrze na czasy przejazdu z Sagdy do Baguio to wyskakuje 139km - 2 godziny 46 min. A moze nie patrze na te miasta, o ktorych piszecie? Skad wiedzieliscie, ze te czasy przejazdu sa takie dlugie? Z przewodnika, czy z innego zrodla?
23.11.2011 16:14:00
Spokojna głowa. Mimo rzeczywiście intensywnego planu podróży w pierwszych dniach, mamy okazje poznać miejscowa kulturę. Spacerujemy po miastach, wchodzimy do barów/restauracji. Lubimy również zwiedzać zza okien autobusu. Przyklejamy nosy do szyb i patrzymy jak ludzie żyją w wioskach miasteczkach. Podziwiamy krajobrazy. Wolimy 4 dni w drodze przez interior Luzonu niż 4 dni w Manili. Dlaczego tylko 4 dni? Bo na tyle mamy czasu i pieniedzy. Wolimy 4 dni spędzić w autobusach w północnych Filipinach niż na przykład siedziec w Polsce i przynudzać na forach że ktoś podróżuje inaczej niż my lubimy... ;)
Anonim (niezweryfikowany)
23.11.2011 13:03:00
kur... jak ja nie lubie wymądzania się, Ten krytykant jak chce to niech jedzie wg sposobu,który sobie założył. Loter pojechał wg innego sposobu zwiedzania/podróży. Nie ucz ich co mają robić i przede wszystkim co mają CHCIEĆ robić. Zrób wlasną wycieczkę wg wlasnego sposobu, z chęcią przeczytam Twoje relacje i nie będę na pewno krytykował Twojego zamysłu tylko przyjmę to jako TWÓJ SPOSÓB NA PODRÓŻ. I nie będę tego krytykował tylko spojrzę na to z innej perspektywy niż patrze na opisy Lotera. Krzysiek
Anonim (niezweryfikowany)
23.11.2011 00:15:00
Wow, zazdroszczę filipińskich wojaży! Byliśmy tam w marcu- najlepsze trzy tygodnie mojego życia:) chyba się tam przeprowadzę. W Sagadzie polecam wyprawę po najdłuższym kompleksie jaskiń- 3 godziny pod ziemią, "po filipińsku" czyli bez żadnych zabezpieczeń- adrenalina skacze! A do tricykla wchodzą 3 osoby z plecakami:P
Anonim (niezweryfikowany)
22.11.2011 21:40:00
nigdy wczesniej nie słyszalam o Loterze, ale te opowiesci o wyprawie wciagaja...ja tez tam chcialabym byc...trzymajcie sie Podróżnicy!!
Anonim (niezweryfikowany)
22.11.2011 19:34:00
Misiu 17:41 No to nieźle sie teraz wywaliłeś. Mówiąc szczerze kompletnie się wywaliłeś.
Anonim (niezweryfikowany)
22.11.2011 19:29:00
Najbardziej głupkowaty komentarz jest poniżej. Jaki test? Test czy samolot rzeczywiście wyląduje tam dokąd mamy bilet? Test czy autobus nie spadnie w głąb przepaści ? lol I jaki przewodnik? Do tego są książeczki Lonely Planet, Fodor's itd przewodniki, które można włożyć do plecaka i zajrzeć do nich zarówno w dżungli i jak pośrodku oceanu. Wyprawy Lotera są po to, aby pokazać, że można dotrzeć za niewielkie pieniądze do najdalszych zakątków świata + dostarczyć czytelnikom inspiracji do podejmowania takich podróży.
Anonim (niezweryfikowany)
22.11.2011 18:41:00
Czy te misie rozumki wreszcie kiedyś pojmą, że Loter robi taką wyprawę głównie jako test i poradnik dla inych niskobudżetowców ? Tu przecież chodzi o sprawdzenie połączeń, możliwości spania, cen itp. dla użytkowników Lotera ! Czy tak trudno zrozmieć, że gdyby Loter chciał to zrobić jak sobie "gościu" życzysz, to zamiast relacjonować przeloty/przejazdy, mógłby pisać o pięknie przyrody "nieojczystej" znikając z "przelotów" np na 3-4 miesiące ! Od tego to są inne portale. Do ekipy Lotera: róbcie swoje i nie zważajcie na głupkowate komentarze !
Anonim (niezweryfikowany)
22.11.2011 18:36:00
Trzeba od razu było jechać na Palawan i spędzic tam więcej czasu. Podejrzewam ze bedziecie mieli zaledwie dosyc czasu na kilka fotek.
Anonim (niezweryfikowany)
22.11.2011 18:28:00
http://www.loter.pl/daleka-azja-za-grosze-plan-podrozy Puerto Princesa na wyspie Palawan - tego nie była/nie ma w planie (!) :)
Anonim (niezweryfikowany)
22.11.2011 18:26:00
Przyjeżdzacie do jakiegoś miasta jak już jest ciemno, wcześnie rano kolejny autobus. Przyjazd do następnego miasta o 16, wyjazd o 18 następnym autobusem i jazda całą noc. Mało można doświadczyć w ten sposób. Nigdy nie poznacie co to znaczy po prostu sobie usiąść i poznać kulturę danego miejsca. Po 10 latach nic nie bedziecie pamietać z tej wyprawy. Lepiej zwiedzić 20 miejsc @ 1 dzień na miejsce niż 80 miejsc po 1 godzinie i całe noce i dni w autobusach.
Anonim (niezweryfikowany)
22.11.2011 17:14:00
Dziwne, że nie spotkaliście ani jednego turysty
Anonim (niezweryfikowany)
22.11.2011 16:07:00
Wielki szacun ekipo Lotera! Wyprawa niebanalna, pełna ciekawostek i ogromnie inspirująca.Pozwalacie uwierzyć, że świat jest w zasięgu ręki. Wystarczy się odważyć. Trzymam kciuki za namierzenie zjadliwego posiłku. Pozdrawiamy znad biurek z mroźnej Polski!
Anonim (niezweryfikowany)
22.11.2011 15:38:00
Też Filipiny?
Anonim (niezweryfikowany)
22.11.2011 15:25:00
Coś niesamowitego!!!strasznie nakręcacie atmosferę-mam ochątę jutro wsiąśc w samolot i do Was dołączyć.Piękna sprawa, juz niebawem sam odważę się na taką podróż.
Anonim (niezweryfikowany)
22.11.2011 14:11:00
No, ale na ryż to chyba długo nie będziecie mogli patrzeć, hmmm? Trzymajcie się dzielnie! Czekamy na dalsze wieści i foty. Wehikuł ponad chmurami robi wrażenie;)
Anonim (niezweryfikowany)
22.11.2011 13:53:00
Sa tam ludzie? Brak ich w opowieściach.
Anonim (niezweryfikowany)
22.11.2011 13:26:00
Kurcze kolejny odcinek i ciągle gdzieś jedziecie. Rano wstajemy, jedziemy, bo wieczorem jedziemy, żeby wstać i pojechać..
Anonim (niezweryfikowany)
22.11.2011 13:13:00
Ja w takiej podróży bałbym się jeść na ulicy :) rewelacje żołądkowe raczej nie są czymś chcianym...
22.11.2011 13:07:00
to chyba trzeba być trochę odważnym, co? :)
Anonim (niezweryfikowany)
22.11.2011 13:07:00
A jak wygląda na Filipinach kwestia street food? Czy podobnie jak w innych krajach regionu stoją tam co kilkanaście metrów ludzie z wokiem/grillem i przygotowują swoją popisową potrawę? Piszecie tylko o restauracjach i jestem ciekawa czy nie jecie na ulicy, bo zwyczajnie nie ma gdzie czy raczej dlatego że nie chcecie. Zazdroszczę wyjazdu!