Długą podróż na Hawaje zaczynam w Seattle. Na lotnisko docieram późnym wieczorem. Niestety, niską cenę biletu często trzeba okupić różnymi niewygodami. Lot do Honolulu mam z przesiadką w Portland. Wszystko super, ale przesiadka trwa 8 godzin i obejmuje całą noc. Pierwszy odcinek Seattle - Portland lecę liniami Horizon. To regionalna linia lotnicza należąca do Alaska Airlines. Planowany czas lotu 45 minut.
Portland leży około 260 km na południe od Seattle w sąsiednim stanie Oregon. Tuż przed 23:00 wsiadam do niewielkiego, turbośmigłowego samolotu typu Bombardier Q400.
Siedzenia wygodne, choć dość mało miejsca na bagaż podręczny. Ponieważ mój wypchany do granic możliwości plecak nie mieści się w schowku nad głowami, z trudem upycham go pod siedzenie przede mną. Jakoś wytrzymam te 45 minut. Podobnie jak na poprzednich lotach w Stanach, prawie wszystkie miejsca zajęte. Nawet nie wiem kiedy mi zleciały te trzy kwadranse. Musiałem trochę przysypiać. Muszę przyznać, że taka podróż jest bardzo męcząca. Wieczorami, po całym dniu zwiedzania i wrażeń, zwykle bardzo zmęczony. Kiedy mam wieczorny lub nocny lot, zasypiam momentalnie. Normalnie nigdy mi się to nie zdarza.
Czytałem, ze Portland to najlepsze lotnisko na świecie jeśli chodzi o spanie. Musze przyznać, że coś w tym jest! Przylatujemy przed północą. To chyba ostatnie lądowanie tego dnia. Terminal jest opustoszały. Ostatni pasażerowie kierują się w stronę wyjścia. Pytam napotkanego pracownika lotniska, czy mogę zostać w strefie odlotów na noc. Okazuje się, że nie ma żadnego problemu. Znajduję bardzo wygodne miejsce tuż przy bramce, z której rano mam wylot do Honolulu. Dzięki darmowemu internetowi wi-fi i gniazdku z prądem mogę swobodnie korzystać z internetu. W całej strefie odlotów (obejmuje 3 bramki) są ze 4 osoby. Wszędzie stoją poczwórne miękkie siedzenia, nie poprzedzielane podłokietnikami. Można więc spokojnie się na nich wyciągnąć. Udaje mi się na kilka godzin przysnąć. Plecak bezpieczny pod głową robi za poduszkę ;) Czego się nie robi dla podróży na Hawaje! :)
Boarding zaczyna się o 7:00 rano. Lot z Portland do Honolulu trwa 5 godzin i 40 minut. Żeby pokonać taki dystans potrzeba większego samolotu. Wsiadam do Boeinga 737-800 (największa wersja) linii Alaska Airlines. Samolot ma 100% obłożenie. Wygodne siedzenia, dużo miejsca na nogi.
Startujemy zgodnie z rozkładem. Podczas lotu najpierw darmowe ciasteczko, potem darmowe orzeszki, a na końcu darmowy poczęstunek znanym Hawajskim drinkiem Mai Tai.
Alaska Airlines to linie na pograniczu tanich i tradycyjnych. Za loty z Seattle do Portland i z Portland do Honolulu (oba kupione w Alaska Airlines) zapłaciłem w sumie około 480 PLN.
Lot spokojny, bez żadnych przygód. Za oknem wiadać tylko chmury i błękitną taflę Pacyfiku. 5 godzin i 40 minut trochę się dłuży... W końcu za oknem dostrzegam pierwszy skrawek lądu. To Hawaje!
Samolot wykonuje kółko nad wyspą Oahu i samym Honolulu. Świetnie widać wieżowce i białą plażę słynnej dzielnicy Waikiki... Już za chwilę pierwszy raz w życiu wyląduję w tropikach! :)
komentarze
- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres